Elwro Junior 800 – niechciane dziecko polskiej myśli technologicznej

Był taki moment że w szkołach wprowadzono informatykę. Ministerstwo edukacji zamówiło produkt polskiej myśli technicznej czyli Elwro Junior 800 – klon ZxSpectrum, zrobiony na szybko z ułańską fantazją. Trzeszczał, grzał się, był przestarzały w momencie startu i cholernie brzydki. Upychano je do szkół doposażając w monochromatyczne zielone monitory, które według legendy miały chronić oczy dzieci a w rzeczywistości powiększały wady wzroku ( sam sobie na takim wypaliłem gały ). Do kompletu był szkolny informatyk czyli jegomość w tureckim swetrze i skarpetach do sandałów. Osobiście trafiłem na takiego co nie lubił gier ( „dostajecie od tego małpiego rozumu” ) i wprowadził ewidentny system korupcji ( za kupione do szkoły dyskietki dawał 5 do dziennika ).

blog-elwro
Lekcja informatyki w szkole z początku lat 90-tych to była niezła szopka. Większość chłopaków wiedziała do czego służy komputer ( do zabijania obcych albo gonienia gostkiem po labiryntach ), sporo miało swój sprzęt albo chodziło na sępa do kolegów. Dziewczyny to osobna bajka, mało która kojarzyła wtedy o co w tym chodzi. W końcu miały ważniejsze rzeczy na głowie jak np. bicie się o chłopaków. Dysproporcje były więc duże, a lekcje informatyki prowadzić trzeba. Program nauczania nakazywał rozpoczęcie od totalnych podstaw w związku z czym męska cześć klasy zapadała w kilkutygodniowy sen zimowy, a dziewczyny robiły wielkie oczy i nadrabiały zaległości. Podejrzewam ze po takich zajęciach mało która chciała mieć takiego aliena za męża jak informatyk. Osobiście nie wyniosłem z tych zajęć nic ciekawego poza dodatkową dawką promieniowania z monitora