16-bitowe symulatory lotu

f117a

Symulator lotu – poważna gra dla dużych chłopców. Na dzień dobry dostawało się duże pudełko z pokaźną zawartością. Najważniejsze było opasłe tomisko instrukcji, czasem po 300 stron zapisanych maczkiem , wyjaśniające tajniki sztuki pilotażu, walki powietrznej, ataku na cele naziemne oraz dokładnie opisujące samoloty i uzbrojenie występujące w grze. Niektórzy wydawcy dodawali jeszcze specjalne tekturowe nakładki na klawiaturę z opisanymi klawiszami kontrolnymi. Grę się dosłownie przeżywało z wypiekami na twarzy. Najpierw odprawa, zapoznanie się za szczegółami misji i planowanie trasy przelotu. Później przez kwadrans dobierało się uzbrojenie. I wreszcie właściwa gra z instrukcją na kolanach – „obserwuj wskaźniki” , „wysuń klapy” , „otwórz luk uzbrojenia” , „trzymaj się łańcuchów górskich dla zmylenia radaru wroga”. Misje potrafiły trwać godzinę i wymagały ciągłej uwagi. Dla nastolatka wychowanego na filmach „Top Gun” i „Iron Eagle” to było coś niesamowitego. Dzisiaj jestem za stary na takie rzeczy i przez stopień skomplikowania wyrzuciłbym to wszystko w cholerę za okno

f117b
Głównym dostawcą symulatorów w tamtym okresie była firma Microprose, która słynęła z tytułów o doskonałej jakości. W 1987 roku ukazał się F-19 Stealth Fighter i chwilę później jego świetna kontynuacja czyli F-117. Symulatory pozwalały zasiąść za sterami cudów techniki Wuja Sama – prototypowego F-19 i niewidzialnego dla radarów F-117. W czasach kiedy wydano te gry Polska była po złej stronie barykady, w związku z czym latało się na misje typu „Zniszcz fabrykę w Krakowie i most w Warszawie”. Oprócz tego pojawiały się obowiązkowe scenariusze w Zatoce perskiej i na Półwyspie Kolskim ( ataki na cele wokół Murmańska ). Plotka głosi że agenci KGB zainteresowali się symulatorem ponieważ dzięki niemu mogli zapoznać się z danymi nowych amerykańskich samolotów zamieszczonymi w instrukcji i samej grze…

f117c