Monkey Island – „Arrraarr szczury lądowe”

blog-monkey1

„Secret of Monkey Island” – niektóre tytuły starzeją się godnie, głównie za sprawą fabuły i dialogów, które nadal trzymają mistrzowski poziom. Dla mnie była to jedna z pierwszych przygodówek wyposażona w graficzny interfejs, który eliminował konieczność wpisywania komend z klawiatury. Kto wcześniej grał w produkcje Sierry pamięta do jakiej furii prowadziło wklepywanie kolejnych poleceń. Dla Polaka dukającego angielski nie lada wyczyn stanowiło wpisanie takich kwiatków jak „take witch’s note”.
„Monkey Island” kojarzy mi się jeszcze z odkryciem opcji zapisu gry w dowolnym momencie. Kiedy przyniosłem grę z giełdy (wersja na Amigę) nie zdawałem sobie sprawy że istnieje coś takiego jak opcja „save”. Grałem więc non stop z przerwami na takie pierdoły jak szkoła, sen i jedzenie. Każdego dnia rozpoczynałem grę od nowa docierając coraz dalej, aż w końcu przeszedłem całość. Miałem skleconą przez piratów instrukcję na ksero, ale posiłkowałem się nią tylko w najtrudniejszych momentach. Dopiero jakiś czas później dowiedziałem się, że pod klawiszem F5 czai się Save/Load. Życie od razu stało się prostsze i nie trzeba było już zarywać nocek w kolejnych przygodówkach

blog-monkey2