Instalacja Doom’a

doom-dysk

Wracasz do domu prosto od kumpla z paczką dyskietek pod pachą. Świeży hit Doom jest w zasięgu twojej ręki, a może i komputera po odpowiednim skonfigurowaniu autoexec.bat i config.sys. Najpierw z twardego dysku trzeba usunąć jakieś gnioty i zrobić miejsce dla 40Mb instalacji. Znikają więc jakieś sharewarowe popierdółki, ale szachy i pasjans twojego Ojca są święte i muszą koniecznie zostać. Podobnie jak jego dziesiątki plików z dokumentami i dziwny katalog Praca/nieaktualne/notatki który zawsze jest zabezpieczony hasłem ( ciekawe co tam trzyma na tych 30Mb ? ). Mozolna instalacja trwa, a w Tobie wciąż tkwi obawa czy któryś nośnik nie nawali. W pewnym momencie czas jakby zwalnia, sekundy stają się wiecznością kiedy stacja niepokojąco chrząka. Na szczęście pasek instalacji rusza dalej docierając do bezpiecznych 100%. Adrenalina buzuje kiedy uruchamiasz komendę doom.exe, a podczas wczytywania odruchowo sprawdzasz czy aby przycisk Turbo na pewno jest włączony. Jeszcze chwila zabawy z ustawieniami grafiki bo okazuje się, że 486 SX nie daje rady z pełnym ekranem. Nieważne ! Absolutnie najlepsza gra wszechczasów z wystawioną miodnością 100% w Secret Service jest już w twoim domu. Zaraz rozpocznie się krwawa łaźnia… Po czym nagle słyszysz za plecami „Do cholery miałeś odrobić lekcje, a nie grać w te głupoty ! I z psem zejdź bo się znowu zleje na dywan !” Kurtyna opada