Jak zostałem Amigowcem, część 1

amiga-500

Jak zostałem Amigowcem, część 1

Dzień 0 – po sprzedaży Atari siedzę na komputerowym detoksie odrabiając grzecznie lekcje aż tu nagle do domu wchodzi ojciec z dwoma wielkimi pudłami. Świat na chwilę zwalnia kiedy widzę napis Commodore Amiga 500. W drugim kartonie jest chyba kolorowy monitor. Adrenalina gotuje się w żyłach bo o to właśnie wkraczam w świat 16-bitów. Tylko mama znowu narzeka: „Będzie sobie dalej psuł oczy i pewnie znowu zawalisz szkołę”

Dzień 1 – Z samego rana puszczam się sprintem przez osiedle do kumpla po zestaw gier do testowania. Drzwi otwiera mi jego starsza siostra do której śliniło się pół szkoły, ale dzisiaj nie mam czasu na tanią gadkę. W końcu przyszedłem tu w jedynym słusznym celu. Po powrocie do domu odpalam zdobycze. Kolory wylewają się z ekranu, z głośników dobiega cudowna muzyka, a Ja jestem w raju dla graczy !

Dzień 7 – po tygodniu spędzonym z Amigą emocje wciąż nie odpuszczają. Jezu, jak ja mogłem tyle czasu grać i zachwycać się Atari kiedy tu mam takie frykasy. Sąsiad ( jeszcze atarowiec ) przychodzi zobaczyć o co takie halo. Gramy kilka godzin w Golden Axe w co-opie, a w niewietrzonym pokoju zaczynają unosić się dziwne zapachy , pies błaga o wyprowadzenie na spacer, a Mama zrezygnowana wylewa odgrzaną trzeci raz pomidorową.

Dzień 19 – pierwszy raz jadę na giełdę jako dumny posiadacz „Przyjaciółki”. Na miejscu litościwym wzrokiem omiatam stanowiska ze składankami na 8-bitowce prychając pogardliwie. Dobiegam do upatrzonego handlarza, wyjmuję paczkę świeżych Basfów oraz przygotowaną zawczasu listę tytułów. W drodze powrotnej czytam w tramwaju Top Secret uważnie studiując opis do F-19 Stealth Fighter zwracając szczególną uwagę na klawisze sterujące. Przyda się w domu – będzie grane !

Dzień 45 – pierwsze starcie z padniętym nośnikiem. Ulubione Operation Wolf nie chce się wczytać. Stacja rzęzi i wyraźnie słyszę dziwnie pracujący mechanizm. Postępuję więc zgodnie ze wskazówkami kumpla, odsuwam klapkę dyskietki i szukam paprochów na magnetycznym krążku po czym je przedmuchuję. Nie pomogło, jednak No-Name to syf.

CDN