Jak zostałem Amigowcem – część 3

amigowiec-3

Jak zostałem Amigowcem – część 3

Dzień 352 – kursor na ekranie nie reaguje precyzyjnie. Otwieram klapkę od myszki tam gdzie siedzi kulka i widzę cały brud z biurka zebrany na wałkach. Mozolne czyszczenie przynosi pożądany efekt. Można dalej wygodnie celować w strzelankach pokroju Operation Wolf.

Dzień 414 – pogorszyły mi się oceny w szkole i w domu robią się większe dramy, że to oczywiście wina komputera. Rodzice wprowadzają ograniczenia zabierając mi kabel od monitora lub myszkę z joystickiem żebym nie siedział tyle przed ekranem.

Dzień 480 – Oprócz obowiązkowego Top Secretu i Bajtka kupuję też C&A, które przynajmniej pół numeru poświęca Amidze. Ku mojemu niezadowoleniu o grach nie piszą za dużo, ale z czasem zaczynam doceniać artykuły skupiające się na sprawach technicznych. A już szczególnie podobają mi się zagadnienia wyższych trybów rozdzielczości ekranu na których zdjęcia dziewczyn wyglądają jak trzeba.

Dzień 542 – Zmieniam ulubione gatunki jak rękawiczki. Teraz na tapecie mam przygodówki. O ile tytuły od Sierry w których wszystkie komendy trzeba wklepywać z klawiatury i na dodatek ginie się co kawałek doprowadzają mnie do furii to gry Lucasfilm są absolutnie rewelacyjne. Monkey Island skończyłem już trzy razy.

Dzień 608 – pora zrobić coś pożytecznego poza graniem. Zabieram się za kurs Deluxe Paint. Kurs oznacza tyle, że sam muszę odkryć wszystko od zera. Instrukcji oczywiście brak, jedynie w prasie znajduję jakieś podpowiedzi, ale w samych ogólnikach. Walczę z programem samotnie i na początek rysuję członka, bo najłatwiej i najzabawniej 😉 Z czasem będzie mi szło coraz lepiej, nawet podeślę kilka prac do galerii w C&A, ale pozostanie to bez odzewu.