Tomasz Knapik

Nie sposób też nie wspomnieć o kultowych lektorach. Nie ma osoby, która żyjąc w tamtych czasach, nie kojarzyłaby formułki – „Czytał Tomasz Knapik”. Pana Tomasza mogliśmy usłyszeć w takich klasykach, jak „Rambo” czy „Terminator”, ale również w „filmach przyrodniczych”. Warto zauważyć, że swojego głosu użyczał zarówno w pirackich, jak i legalnych wydawnictwach. „Początkowo to było czyste piractwo, ale o tym wiemy dzisiaj. Wtedy nikt o tym nie mówił. Bo też nikt nie wiedział, że tego czy tamtego nie wolno, że ktoś ma do czegoś prawa, a ktoś inny nie ma. Byli po prostu wideowcy, którzy mieli swoje dojścia. Na przykład ściągali filmy przez stewardessy LOT-u, albo przywozili z Niemiec każdy nowy film, który akurat się ukazał. Równocześnie z premierą w Stanach Zjednoczonych w jakiś sposób te filmy były już na kasetach w Bangkoku. Więc stewardessom opłacało się je przywozić, bo kupowała kasetę za 5 dolarów, a w Polsce dostawała za nią 50. Czasem nagrywałem od siebie z domu, innym razem przychodziłem do wideowców. Czasem stała u nich taka specjalna kabina – to był już wyższy poziom. Bo on żył też z tego, że kopiował. W Warszawie było parę takich studiów, które nagrywały te najświeższe kasety. Przyjeżdżali z całej Polski właściciele wypożyczalni i pytali się: masz już jakiegoś tam „Rambo 7”? A on im na to, że jutro będzie. Przyjeżdżali nazajutrz, brali po 20 kaset, płacili. A ten ją dalej kopiował, bo miał ścianę magnetowidów, które służyły tylko do tego”