Lamerski kowboj

Freddy Pharkas: Frontier Pharmacist pozwalał nam wskoczyć w buty i kapelusz rasowego 16-bitowego kowboja. No prawie bo jak dowiadujemy się z intra bohater wplątał się w porachunki z groźnym bandziorem i ledwo uchodząc z życiem musi ukrywać się w podrzędnej mieścinie pracując jako… farmaceuta. Początek gry nie nastrajał optymistycznie. Ślamazarna akcja, brak wyraźnego celu zabawy i cała masa trudnych angielskich słówek opisujących składniki przygotowywanych w aptece leków. Bez solidnego opisu zabawa była praktycznie niemożliwa. Na szczęście dalsze rozdziały perypetii Freddyego  pozwalały poczuć klimat prawdziwego westernu z bandytami napadającymi na miasto, obowiązkową wizytą w obskurnym saloonie i partyjką pokera.

Świat dzikiego zachodu przedstawiono w świetnej oprawie. Ileż pozytywnych wrażeń zapewniały ręcznie rysowane scenerie przedstawione w kolorowej grafice VGA. Do tego dochodził niebanalny humor dostarczony przez autora gry Ala Lowe znanego przecież ze znakomitej serii o Larrym. Co ciekawe na pudełku pojawiła się adnotacja „Poznaj pra-pra-dziadka Larrego”. I rzeczywiście w pewnym momencie można było spotkać postać łudząco podobną do znanego komputerowego podrywacza. Gra Freddy Pharkas pokazuje z jakim dystansem Lowe podchodził do swojej pracy. W kilku miejscach wbijał szpilę starym produkcjom Sierry wyśmiewając ich upierdliwe rozwiązania, a   głównym złym okazał się herszt bandytów wyglądający jak brat bliźniak Kena Williamsa ( który „wystąpił” też w Space Quest 3 w roli nadgorliwego nadzorcy wielkiej informatycznej korporacji ).