Operacja Wilk

Operation Wolf –  gra po stokroć genialna . Dla mnie naczelny „celowniczek” tamtej epoki, pierwszy tytuł w jaki grałem na swojej świeżo zakupionej Amidze chociaż prawdziwe wrażenia zapewniał dopiero oryginalny automat z repliką UZI połączoną z systemem force feedback.  Fabuła niczym w porządnym akcyjniaku z gatunku „Zaginiony w akcji” –   samotny komandos działający poza linią wroga, wylewający  się z lewa i prawa żołnierze prujący z CKMów, eksplodujące wiązki granatów, i nadlatujące z hukiem helikoptery . Gra doceniona przez polskich graczy trzy razy z rzędu wylądowała na pierwszym miejscu w bajtkowej liście przebojów ustanawiając rekord którego nie pobił żaden inny tytuł. Zresztą redakcja sama podsycała nastroje pisząc  „Palec nie schodzi ze spustu po całym dniu szkoły”. A w Top Secrecie napisali, że bazowała na prawdziwych wydarzeniach z wojny w Wietnamie i choć wtedy nikt nie potrafił tego zweryfikować to i tak działało to na wyobraźnię dodając +10 do prestiżu Operacji Wilk.