Kroniki krainy Midnight

W nowym numerze Pixela opisuję historię powstania Lords of Midnight. Ta gra to był programistyczny majstersztyk w którym jej autor Mike Singleton zmieścił w 48 kB pamięci ZXa jakieś 4000 lokacji w krainie Midnight co łącznie z 8 widokami każdej z nich dawało 32.000 możliwych „ekranów” do wyświetlenia. I w cały ten fantastyczny świat wrzucił wyraziste postacie tytułowych lordów, którzy wyruszali na mroźną północ gromadząc ze sobą sojuszników żeby pogonić wojska diabolicznego Doomdarka. Wielogodzinna wyprawa przed telewizorem zapewniona i to bez opcji save game.

(…)”Największy wpływ na dobór klimatu gry miała twórczość J.R.R. Tolkiena i Singleton nigdy nie ukrywał inspiracji Władcą Pierścieni oraz Hobbitem. Zresztą przygody Bilbo Bagginsa wydane pod postacią gry komputerowej Hobbit w 1982 roku były kolejnym punktem zaczepienia dla brytyjskiego programisty. To jedna z pierwszych tekstówek, która wykorzystywała grafikę do zobrazowania miejsca akcji zamiast wyświetlania samego suchego opisu co bardzo podobało się Singletonowi chociaż narzekał na powolne rysowanie kolejnych plansz na ekranie. Doszedł do słusznego wniosku, że skoro ilość lokacji w jego produkcji ma iść w setki, a może nawet tysiące to gracz nie może spędzać większość czasu na czekaniu aż program wykona swoje operacje. Od początku zdawał sobie sprawę, ze poradzenie sobie z tym problemem będzie jego najtrudniejszym wyzwaniem.” (…)