Komputerowe klasyczne AD&D

Pool of Radiance (1990) – do tej gry zabierałem się dość opornie. Nie miałem dostępu do instrukcji, a koledzy nie byli zbyt pomocni woląc pogrywać w nowe amigowe bijatyki albo wyścigi , a nie zagłębiać się w rozgryzanie tego rasowego RPGa. Z opresji uratowało mnie nowe czasopismo „Świat Gier Komputerowych” w którym w pierwszych numerach przedstawiono obszerne wyjaśnienie zasad panujących w grze dzięki czemu wreszcie ruszyłem z kopyta! Pool of Radiance rozgrywało się na kontynencie Fearun opisanym w  Zapomnianych Krainach największym i najbardziej rozbudowanym ze światów AD&D. W swoim czasie ta produkcja wydawała się stawiać przede mną nieograniczone wręcz możliwości ponieważ zawierała wszystko co potrzebne do przeżycia niesamowitych przygód: rozległe i pełne wyzwań miasto Phlan, tajemnicze bezkresne lasy, opuszczone twierdze i mroczne jaskinie. Ale zanim wyruszyłem na misję ratowania upadającego miasta z rąk sił zła musiałem stworzyć swoją 6-osobową drużynę złożoną z przedstawicieli kilku ras reprezentujących różne klasy postaci. Już na tym etapie można było utknąć na dłuższy czas kombinując z doborem najbardziej optymalnego składu herosów. Dość powiedzieć, że Pool of Radiance było wtedy jedną z najlepszych pozycji w swoim gatunku to jeszcze dało początek całej serii zwanej Gold Box na którą w przyszłości złożyły się kolejne udane tytuły od SSI. Chociaż gra od strony oprawy była uboga z prostą grafiką gdzie akcja wyświetlana była w małym oknie i z koszmarnym udźwiękowieniem to grywalność rekompensowała mi wszystko. Jak dziś pamiętam długie godziny spędzone na potyczkach z potworami oraz mozolne rysowanie map na kartce papieru. I tak sobie myślę – dobrze, że zrobiłem to w czasach kiedy miałem komfort grania bez ograniczeń. Dzisiaj pewnie nie miałbym czasu na tak długą wirtualną wyprawę.