Izometria na 8-bitach

A na weekend polecam się z nowym odcinkiem Loadingu w którym rozmawiamy o grach izometrycznych na 8-bitach w swoim czasie nazywanymi szumnie „3D”. W programie min. klasyk Knight Lore i jego klony, gonitwa za wampirem po Transylwani w spectrumowym Nosfertau, Batman który zakłada majtki na spodnie i o mało znanej grze Get Dexter inspirowanej twórczością Asimova i Dicka

Amiga po przejściach

Różne rzeczy widziałem na aukcjach, ale żeby sprzedawać kochaną Przyjaciółkę za trzy stówy w stanie agonalnym? Typowe dla byznesmenów retro allegro „Dioda świeci, dalej nie sprawdzałem bo się nie znam”. I cyk, szukamy gościa który to kupi

Wypożyczalnia #11 – The Rock

Generał, któremu rząd nadepnął na odcisk, zbuntowany oddział żołnierzy i broń biologiczna o kodowej nazwie VX. Powstrzymać ich może jedyny facet który uciekł kiedyś z Alcatraz i któremu towarzyszy nerdowski chemik  (byli też inni „dobrzy” ale ich wystrzelano). Czy to składniki godne dobrego akcyjniaka? Zdania są podzielone…

Nowy album

Dojechał do mnie album „222 Polskie gry, które warto znać” autorstwa Marcina Kosmana (człowiek od „Nie tylko Wiedźmin(…)”). Solidna księga gdzie na 450 stronach można podziwiać piękno (albo brzydotę) pixeli z naszych rodzimych produkcji. Przekrój gier obejmuje lata 1983-2019 i mnie osobiście najlepiej patrzy się na grafiki tych starych produkcji. Aż człowiek ma ochotę usiąść i odpalić niektóre tytuły. „222” to album więc siłą rzeczy tekstu jest tutaj mało, ale taka jest cecha takich wydań. Mieć na półce, wyciągać co jakiś czas i cieszyć oczy. Słyszałem już kilka opinii, że w internecie „jest wszystko” pełno tam takich obrazków i na co komu taki album. No właśnie po to żeby mieć to starannie wyselekcjonowane, podane w wysokiej jakości, opisane z datami/wydawcami i notkami autora tego wydania.

[Czytaj dalej…]

Piraci z Karaibów na Amidze

Monkey Island 2 w wersji na Amigę zajmował aż 11 dyskietek (+ kolejna na sejwy). Pamiętam jak nagrywałem ją w studiu komputerowym Mapasoft w Krakowie na pachnące nowością Verbatimy. Strach było przeznaczyć na grę używane dyski noname. Do kosztów dorzuciłem jeden numer Computer Studio żeby mieć pod ręką porządny opis przejścia. I tak całe kieszonkowe poszło na jeden tytuł. Mogłem za to mieć kilka innych gier, ale paradowanie Guybrushem po karaibskich wyspach, zaglądanie w każdy kąt,  beka z dialogów czy wreszcie podziwianie klimatycznych ręcznie rysowanych lokacji (32 amigowe kolory kontra 256 PC VGA – tutaj trochę cierpiałem) było warte wyłożenia każdej złotówki. Tylko to cholerne zakończenie do dziś odbija mi się czkawką.