Skopana konwersja

Street Fighter 2 na C64. Co mogło pójść nie tak? Wiele. To konwersja ponad siły tego zacnego 8-bitowca. W wydaniu kasetowym SF 2 był masakrycznie pocięty. Każdą rzecz należało wczytywać osobno. Najpierw kilka minut ładowania ekranu wyboru postaci, następnie dogrywanie planszę, szybka walka z przeciwnikiem i znowu wczytywanie kolejnego fragmentu. Większość czasu zamiast na właściwej rozgrywce spędzało się na obserwowaniu licznika obrotów w magnetofonie. Gdyby nawet to przełknąć to i tak nie było czego podziwiać. Połowę ekranu zajmowała belka statusu z punktacją, energią zawodników i zegarem odmierzającym czas do końca rundy. Tam gdzie toczyła się właściwa walka trudno było zorientować się co tak naprawdę się dzieje. Postacie zlewały się z tłem tworząc kolorową breję pixeli. Gdyby ktoś próbował ogarnąć ten bałagan na ekranie to i tak miał spory kłopot bo sterowanie mocno zdegradowano. Na automatach było sześć przycisków odpowiedzialnych za ciosy. Tutaj siłą rzeczy pozostał jeden Fire, który wymuszał różne dziwne kombinacje z wychylaniem joya żeby wyprowadzić odpowiednie uderzenie. W zapowiedziach obiecano najlepszą bijatykę w historii C64 z wielkimi sprajtami postaci i dynamicznymi walkami, a wyszedł szajs…

Mortal z redakcją SSa

Nowy film Mortal Kombat wylądował w kinach. Niestety póki co nie w naszych więc nie miałem okazji oglądnąć. Ptaszki ćwierkają, że jest to słaba adaptacja i numero uno wciąż pozostaje wersja z 1995 roku. Nie zdziwił bym się bo pierwszego Mortala wspominam bardzo dobrze. Ustanowiłem nawet swój rekord chodząc do kina chyba z pięć razy byle delektować się kilkoma ulubionymi scenami i posłuchać znakomitego soundtracku. A ci którzy mieszkali w Warszawie mieli nawet okazję wybrać się na seans w towarzystwie redakcji Secret Service. To zapewne było podwójne zwycięstwo: świetny seans i przybicie piątki z naczelnym

Loading na 6-te urodziny!

Naszemu Loadingowi strzeliło właśnie 6 lat!!! W programie gdzie stanowię 25% składu osobowego niesiemy kaganek oświaty retro przekopując się przez annały historii, głownie 8/16-bitowej. A już w najbliższą niedzielę o godz. 21.00 nadajemy odcinek na żywo w którym porozmawiamy o zwyczajach, rytuałach i mitach z epoki 8/16-bit. Będzie mocno nostalgicznie: siedzenie cichaczem przy magnetofonie „bo się nie wgra”, psucie się telewizora od grania, comiesięczne męczenie kioskarki o nowy Top Secret, przewijanie kasety do początku przed oddaniem do wypożyczalni i inne dobrocie

Symulator na bogato

W Pacific Strike (1994) z kabiny można było podziwiać różne graficzne cuda. Chmury na niebie, tekstury na ziemi i pięknie wykonane samoloty. Pomalowane w odpowiednie kamuflaże, pod kadłubem dało się dostrzec podwieszone bomby, aż szkoda było strzelać do takich odpicowanych maszyn. Po celnych trafieniach sypały się różne elementy poszycia, z silników buchały kłęby dymu i płonące wraki spadały wprost do morza. To była pierwsza gra której przy spocił się mój 486. Animacja lubiła chrupnąć przy najwyższych detalach, a czas wczytywania danych ciągnął się niemiłosiernie. A kiedy wreszcie dorobiłem się Pentium to ta wspaniałą grafika zrobiła się przedatowana i tyle sobie pograłem

Diuna

Chociaż z komputerowych adaptacji Diuny Franka Herberta najbardziej znany jest znakomity RTS Dune II to przygodowo-strategiczna hybryda wydana przez Cyro Interactive w 1992 roku nie ma się czego wstydzić. Mocniej nawiązuje do książkowego pierwowzoru prezentując znane postacie i miejsca. Z kolei oprawa graficzna czerpie ze stylistyki filmu Lyncha. W sam raz do powtórzenia sobie przed nadciągającą (oby) kinową premierą nowej Diuny

Atari made in Poland

Połowa 94 roku. Ostatnie tchnienie małego Atari. Zachodni wydawcy już dawno zapomnieli o tym 8-bitowcu, ale polskie firmy – LK Avalon, Mirage, ASF wciąż dostarczają nowe gry. Chociaż jest to pewne przedłużanie agonii to trzeba przyznać, że rodzime produkcje jakościowo wypadają znakomicie. W czasopismach poświęca się im jeszcze kawałek miejsca, ale lada moment i ten bastion padnie… Atari XL/XE w ogóle miało pecha. Przez chwilę było popularne szczególnie w USA gdzie wypuszczano naprawdę dobre produkcje (choć głownie na stację dysków). Kiedy trafiło do Europy szybko przegrało walkę z trio C-64/ZX/Amstrad. Brak softu i wysoka cena zrobiły z tego komputera niszowy sprzęt. Aż w końcu w Polsce atarynka znalazła swoją przystań kiedy Lucjan Wencel zaczął sprzedawać „leżaki magazynowe” w sieci Pewex. Za grube dolary, ale za to z gwarancją i obietnicą wspaniałej zabawy. A później wzięli się za niego programiści amatorzy i dali na chwilę Atari drugie życie. Piękna śmierć na naszej ziemi

The Dig

The Dig. Jedna z ostatnich wielkich przygodówek wydanych przez Lucasarts. Gra nad która  kreatywną kontrolę sprawował Steven Spielberg, a dialogi pisał Orson Scott Card miała być największym dokonaniem firmy w tym gatunku. Powstawała w bólach przez kilka lat targana wewnętrznymi sporami, trzaskaniem drzwiami i utraconymi przyjaźniami, które nie przetrwały skomplikowanego procesu twórczego. Ostatecznie nie osiągnęła zakładanego sukcesu. Wyszła z tego mieszanina różnych wizji, choć ambitnych to w kilku miejscach niespójnych i przegadanych.

Loading #88 – Piekło Wietnamu

W odcinku numer 88 rozmawiamy o grach których akcja toczy się w Wietnamie. Będzie więc o przedzieraniu się przez dżunglę w Platoon, braterstwie broni w Lost patrol, unikaniu obrony przeciwlotniczej nad Hanoi w Flight of the Intruder i prężeniu muskułów w Rambo 2

Rum, piraci i CPC

Wbrew pozorom 8-bitowce wcale nie zostały porzucone w mrokach przeszłości. Nowe gry wychodzą na nie do dzisiaj. Część jest darmowa w formie plików do pobrania, inne (te lepsze) do kupienia już za dukaty, ale prawdziwe mięso stanowią tytuły wydawane jak za starych czasów – w pudełkach z nośnikami, instrukcjami i dodatkami. Buccaners na Amstrada CPC doczekał się stylowego opakowania w którym oprócz gry na 3 calowej dyskietce (+ we współczesnej formie, na karcie pamięci) znalazła się butelka rumu. Mała bo mała, ale dobra małpką nie pogardzisz.

[Czytaj dalej…]