Crazy Cars 3

Jedni grali do zdechu w Lotusa, inni w Jaguara. Inne amigowe wyścigi z widokiem z tyłu nie dorobiły się takiego wysokiego kultowego statusu, ale w tej kategorii było kilka udanych produkcji. Ja dużo pogrywałem w Crazy Cars z numerem 3, który przypominał mi atarowskie Road Race połączone z filmowym Cannonball Run. Tutaj też trzeba było zamykać budzik na amerykańskich autostradach międzystanowych, biorąc udział w nielegalnym wyścigu z San Francisco do Nowego Jorku. Na drogach rozpychali się oponenci i wściekli gliniarze próbujący zarysować lakier w naszym rasowym Lamborghini. Ratowały nas tylko szybkie reakcje joystickiem i turbo pod spacją. No i ta adrenalina kiedy obstawiliśmy grubą kasę na wygraną w wyścigu bez której nie dało się porządnie doposażyć samochodu w lepsze części. Crazy Cars 3 to żaden hit, raczej mocny średniak, a mimo to zabawy z tą grą było sporo.