Zadyma na dzielni

The Punisher – żetony same wyskakiwały z kieszeni prosto do wrzutnika w lokalnym „salonie gier”. Rasowa bijatyka bez pardonu w której Frank Castle i Nick Fury palili fajki, lali po gębach przeciwników albo częstowali ich ołowiem lub nawet przypiekali miotaczem ognia. Gra z czasów kiedy tytuły na automatach wciąż wyglądały lepiej niż ich odpowiedniki na domowych komputerach/konsolach. Zawsze musiały być jakieś kompromisy: mniejsze postacie, pocięta animacja, ograniczona liczba gości na ekranie. Taki Punisher trafił na Mega Drive, ale nie grało się w niego tak dobrze jak w wersję oryginalną. Kasę z kupna kartridża lepiej było przepuścić w wozie Drzymały