Karatecy

Dwie najlepsze gra „karate” na małe Atari? Ninja i Karateka! Każda w podobnym schemacie – samotny wojownik kontra reszta świata. Karateka dodatkowo z mocno zarysowaną fabułą, scenkami przerwynikowymi i dużą motywacją do grania. W końcu ratujemy swoją kobietę z rąk podstępnego szoguna. To była też bardziej wyrafinowana produkcja z wręcz majestatycznym wyprowadzaniem ciosów. Ninja to bardziej klasyczne pranie się po gębach nawet z kilkoma przeciwnikami na jednym ekranie, dodatkowo wzbogacone o możliwość rzucania gwiazdkami i nożami. W obydwu przypadkach dodatkowe emocje podbijał wcześniejszy seans kina sztuk walk (choćby klasy B) oglądnięty na zdartym, pirackim VHS.