Ufoki

W drugiej połowie lat 90-tych w sam raz przypasował mi temat UFO. Przede wszystkim mogłem zagrać w kapitalną strategię UFO/X-COM, a później Terror form the Deep. Obrona Ziemi przed najeźdźcami z kosmosu wyciągnęła mi niezliczoną ilość godzin z życiorysu. Zarządzanie bazą, badanie pozaziemskich technologii, dobór drużyny (żołnierze obowiązkowo noszący nazwiska kolegów z klasy) oraz wyposażenia i wreszcie rozgrywanie kolejnych misji. Do tego finałowa akcja z włamaniem do bazy obcych na Marsie szumnie nazwanej Cydonią, co wiązało się z domniemanym odkryciem piramid na Czerwonej Planecie i fascynacji „marsjańską twarzą”.

Emocje podsycało zbieranie informacji o Strefie 51, której popularność wystrzeliła po rewelacjach dostarczonych przez Boba Lazara o wraku UFO trzymanego w tamtejszej bazie. Telewizja emitowała nowe odcinki Archiwum X, a miesięcznik Secret Service regularnie serwował rubrykę X-Files z analizą całych sezonów serialu. Na deser zostało mi kolekcjonowanie magazynu Factor X gdzie temat ufoków zawsze zajmował honorowe miejsce.  

Witaj bohaterze!

Hero Quest – ta gra będąca hybrydą planszówki i RPGa chodziła za mną jakieś trzy dekady i nudziła „kup mnie”. Pierwszy raz miałem z nią kontakt przy okazji komputerowej wersji wydanej min. Na Amigę na początku lat 90-tych. Jako że nie znałem pierwowzoru to grałem trochę po omacku posiłkując się podpowiedziami wydrukowanymi w magazynie Amiga Action, który akurat wpadł mi w ręce.

[Czytaj dalej…]

Digitalizacja

„Digitalizacja” – to słowo miało swoje 5 minut w grach komputerowych. Brzmiało nowocześnie i dawało obietnicę, że będzie na czym zawiesić oko. Digitalizacja zaglądała do każdego gatunku, nawet do symulatorów. W takim A-10 Tank Killer przerywniki między misjami oraz menu były przedstawione w formie zeskanowanych zdjęć. Dodatkowo kokpit, zwykle w grach lotniczych po prostu narysowany tutaj był elegancko wstawiony w formie fotografii prawdziwego wnętrza samolotu A-10. Chociaż tak naprawdę dobrze to on wyglądał na screenach w gazecie bo podczas rozgrywki działały na nim ze 4 przyrządy. Reszta była „martwa” i nawet nie błyskała kontrolkami. W takim 1990 roku digitalizacja wyglądała to naprawdę nieźle pod warunkiem, że ktoś miał na pokładzie kartę VGA. Inaczej przy EGA ekran zalewała breja 16-tu kolorów.

Loading #108 – Bandyta na szóstej!

Pasażerowie lecący na misję bombardowania stoczni w Murmańsku proszeni są do bramki nr.1. Ci którzy wybierają się na ścieżkę zdrowia nad Bagdadem ustawiają się do bramki nr.2. Oczekujących na lot krajoznawczy wokół Falklandów przepraszamy za opóźnienie, trwa ostrzał nieba działkami plot.

Ten ostatni raz…

Pixel – polski miesięcznik mocno osadzony w klimatach retro (i nie tylko) zostaje niestety zamknięty… Najbliższy 84 numer będzie ostatnim. Jak informuje wydawca, mój znajomy „aktualnej sytuacji i kosztach głównie druku, papieru i prądu nie mogę sobie pozwolić na dalsze wydawanie pisma. Zbyt wiele to kosztuje pod względem finansowym”. Faktycznie dla prasy drukowanej czasy są kiepskie, najgorsze od lat. Podobno wszystko jest w internecie, ale jednak takie wydawnictwa jak Pixel zawsze mocno stały publicystyką i artykułami. Dla mnie osobiście tym większa szkoda, że przez cztery lata regularnie pisałem tam teksty związane z retro. Trzymaj się Robercie i do zobaczenia gdzieś na szlaku nostalgii

Willow

Czekałem na kolejny, być może udany powrót z przeszłości i raczej się zawiodłem. Serial Willow po pierwszym odcinku wygląda jak przeciętne fantasy dla młodzieży. Miałem wrażenie, że patrzę na nastolatków z liceum, którzy ciągle gadają o swoich miłosnych i życiowych rozterkach zapominając o tym, że siedzą głęboko w średniowieczu. Starannie ułożone fryzury, elegancko przystrzyżone brody, nieskazitelnie czyste stroje i lśniący zamek zalatuje kiczem. Do tego nagle w połowie odcinka do akcji wchodzi grupa tych złych przerysowanych postaci przypominających bossów wyciągniętych z końca etapów chodzonej bijatyki pokroju Golden Axe. Wszystko to strasznie sztampowe i jakieś takie bez ikry. Być może dalsze odcinki podwyższą poziom, ale póki co jest to mocno przeciętny serial. Z nostalgii do oryginału dam mu jeszcze szansę