Dodatki do trylogii
Przewodnik po Gwiezdnych Wojnach sprzed dwóch dekad. To była całkiem solidna dawka informacji z czasów sprzed wookpedii i dodatków dorzucanych do edycji DVD/BR
Przewodnik po Gwiezdnych Wojnach sprzed dwóch dekad. To była całkiem solidna dawka informacji z czasów sprzed wookpedii i dodatków dorzucanych do edycji DVD/BR
Moje pierwsze spotkanie ze światem Krynnu nie było specjalnie udane. Ktoś znajomy pożyczył mi amigową dyskietkę z grą Heroes of the Lance opisując ją jako ciekawą adaptację książek z serii Kroniki Smoczej Lancy. Powieści duetu Margaret Weis i Tracy Hickman miałem akurat na tapecie więc liczyłem na dobrą zabawę, ale niestety srogo się rozczarowałem.
[Czytaj dalej…]Wianuszek chłopaków wpatrzonych w Commodore 64 podczas warszawskich Dni Fantastyki – listopad 1985. Wtedy kontakt z komputerem był niczym odkrycie nowego lepszego świata, jednocześnie wciąż niedostępnego dla większości Polaków. Jedno z najstarszych i jednocześnie mało znanych zdjęć pokazujących komputery w akcji w naszym kraju, wydrukowane w miesięczniku Fantastyka (Luty 1986)
Pełne zanurzenie (w nostalgię) z nowym odcinkiem Wypożyczalni w którym rozmawiamy o tym jak wciąż bardzo dobrym filmem jest „Polowanie na Czerwony Październik”
Przyszedł facet z dużym baniakiem, czerwonym nosem i worem na plecach po czym zostawił Wam nowy odcinek. A w nim retro sprzed 35 lat – seria przygód Wally’ego Week’a na 8-bitowcach
Defender of the Crown. Druga gra, którą uruchomiłem na swojej nowiutkiej Amidze (zaraz po Operation Wolf). Byłem świeżo po przesiadce z 8-bitowego Atari więc grafika, którą zobaczyłem na ekranie dosłownie urywała cyce. Niby wcześniej miałem okazję zachwycić się dwoma screenami z gry wydrukowanymi w jakimś czasopiśmie, ale zobaczyć to w ruchu na własnym komputerze to był czysty obłęd. W tamtym dniu nic nie mogło się równać z taką ilością detali i kolorów. I te iście filmowe wrażenia – pojedynki na miecze, turnieje rycerskie, strzelanie z katapulty i scena z ratowaniem pięknej ( i niegrzecznej) damy z opresji. Miód
Dzisiaj mija dokładnie rok od premiery naszego filmu „Gry, użytki – co dla Ciebie?”. Z tej okazji garść anegdot z okresu produkcji
[Czytaj dalej…]Dzisiaj pojawił się trailer nowej części Ghostbusters i (tutaj ciężkie westchnienie) mnie tym nie kupili. Stara ekipa pogromców już nie wróci, może poza epizodyczna rolą Akroyda i Hudskona, a nowa obsada pod młode pokolenie widzów zupełnie do mnie nie przemawia, za dużo w tym dzieciaków. Reżyseruje Jason Reitman, syn Ivana, który nakręcił pierwsze dwie części. Nie wiem czy ma to być gwarancja sukcesu. Jedyny moment gdzie serducho zabiło mocniej to przejazd Ecto-1. Reszta póki co głęboki ziieeewwwww
Gilniarz z Beverly Hills w tłumaczeniu amatorskiego lektora. Zaprawdę bogate słownictwo (uwaga na wulgaryzmy) 😉 Zgrane z kasety video, którą mój tata przyniósł z giełdy komputerowej pod krakowskim Karlikiem około 1987 roku
Z PCtowego Rise of the Triad zapamiętałem trzy rzeczy. Pierwsza to ślady po kulach zostawiane na ścianach (wtedy absolutna nowość!), druga – digitalizowane dłonie trzymające pukawki i trzecia – szarpanie się z ustawieniami zasobów blaszaka (EMS) żeby gra ruszyła. Walka toczyła się o parę wolnych kilobajtów pamięci