Dziewczyny z SSa

Nie da się ukryć, że naczelny grafik Secret Service czyli Pegaz lubił wrzucać na okładki pikselowe dziewczyny. I robił to dość regularnie bo wiedział jak zwrócić uwagę głównie nastoletnich czytelników. Wszystko było fajnie do momentu kiedy nie poszedł w kierunku mangowych panienek, przez co na froncie pisma lądowały jakieś czarodziejki z księżyca i ich koleżanki. Wyglądało to co najmniej słabo w miesięczniku w którym liczyła się komputerowa adrenalina, testosteron i teksturowane wielokąty. Momentami wstyd mi było kupować numery w kiosku i paradować z nimi pod pachą.

Boomerzy w akcji

Oldboye Sly i Arnold odwiecznie rywalizujący na ekranach mają swoje seriale na platformach streamingowych. Stallone pojawił się w „Tulsa King” na Showtime gdzie gra podstarzałego włoskiego mafioza, który wychodzi z więzienia po 25 latach. Zostaje grzecznie oddelegowany przez „rodzinę” z Nowego Jorku do Tulsy w Oklahomie gdzie ma się trzymać z dala od kłopotów. A że chłopisko to niespokojna dusza, której trudno odzwyczaić się od starego trybu życia to zaczyna sobie organizować wokół siebie nowych ludzi i lewe interesy. Sly bardzo dobrze odnalazł się w tej roli, inne postacie też są niczego sobie, na ekranie sporo się dzieje i gładko ogląda się kolejne odcinki.

Z kolei Arnold wszedł z buta ze swoim „Fubar” na Netflixa, tyle że zamiast solidnego kopa dostałem ledwie muśnięcie po cohones. Ten serial to trochę takie telewizyjne „Prawdziwe Kłamstwa” z mniejszym budżetem i gorszym wykonaniem. Trudno wyczuć konwencję bo z jednej strony ktoś nagle dostaje strzał w głowę z pistoletu i krew bryzga aż miło, a z drugiej strony Arnold z serialową córką rzucają sobie czerstwe rodzinne dowcipy. Sceny kaskaderskie i rozpierducha wyglądają jakoś tak sklecone byle jak. Pomimo nienajlepszego wrażenia po dwóch odcinkach to i tak pewnie zaliczę cały sezon bo jednak Arnold poruszający się z emeryckim wdziękiem ma swój urok no i jest moim bohaterem epoki video. Trzeba jechać z tym koksem

Niebezpieczny Rychu

Rick Dangerous – jedna z tych gier, która pokonała mnie swoim wysokim poziomem trudności, ale mimo setek straconych „chłopków” wciąż próbowałem przebić się przez kolejne plansze. Potrafiłem w kółko przechodzić te same fragmenty żeby wreszcie wykonać ten jeden cholerny skok co do pixela albo ominąć tubylca z naostrzoną dzidą. No i jak pewnie wielu wyobrażałem sobie, że Rick to nieślubny syn Indiany. W końcu tak napisano w Top Secrecie więc to musiała być prawda 😉

Burmistrz

SimCity czyli dzień z życia prezydenta metropolii – buduj miasto, zarządzaj instytucjami, reaguj na klęski żywiołowe i po kryjomu defrauduj fundusze obywateli. Z tą grą miałem ciekawy przypadek bo był to chyba jedyny tytuł znany nauczycielom w mojej podstawówce (wczesne lata 90-te). A konkretnie mowa tutaj o pani od geografii, która podpatrzyła jak jej syn siedzi w domu nad SimCity i uznała, że produkcja ma duże walory edukacyjne. Nawet polecała nam zagrać i poznać zasady kształtowania miast i problemów z jakie trzeba po drodze rozwiązać. I jak później wytłumaczyć w domu rodzicom, że pani na serio kazała siedzieć przed komputerem

Wyścig złudzeń

MEGARACE. Chyba pierwsza gra dostępna na „nowoczesnym” medium jakim była płyta CD, która totalnie mnie rozczarowała. Tytuł zapowiadano jako przełom, nowe otwarcie po którym nic już nie będzie takie samo. W końcu technologia CD-Rom miała zostawić produkcje dyskietkowe daleko z tyłu. Na biciu piany się skończyło bo gra wyglądała jak produkcja sprzed dekady tyle, że podana w nowoczesnej oprawie. Cała trasa była renderowanym filmem na który naklejono nasz samochód, który wyglądał jakby pływał z lewej do prawej strony toru. Taka jazda jak po szynach gdzie wszystko zostało zaplanowane z góry. Przy okazji można było postrzelać do nadjeżdżających rywali chociaż i to było skopane bo na ekranie pojawiał się maksymalnie jeden przeciwnik na raz. Emocje jak na grzybach. Grę ratowała trochę postać prezentera prowadzącego tytułowy show Megarace, który rzucał dobre teksty i stroił różne miny. Reszta to ślepy zaułek w który brnęły niektóre tytuły na CD.

Majówka w rytmie retro

Bardzo kulturalna majówka. Zajrzałem do dwóch muzeów w których unosiła się woń nostalgii w postaci starych kompów, konsol, komiksów, filmów, planszówek, figurek, resoraków i innych popkulturalnych dóbr wyciągniętych z mroków przeszłości. Na zdjęciach eksponaty z Muzeum Inżynierii i Techniki w Krakowie oraz z wystawy „Trzepaki, Reksio, Atari” z Muzuem Nowej Huty.

[Czytaj dalej…]

UFO: wróg bardziej poznany?

Na majówkowe czytanie wpadła właśnie książka „Potwory w ciemności” o historii powstania gry UFO: Enemy Unknown. Będzie wiec okazja dowiedzieć się nowych zakulisowych rzeczy o jednym z moich ulubionych tytułów taktycznych. Nad UFO, a później jego kontynuacją Terror From The Deep spędziłem niezliczone ilości godzin. Tropiłem obcych, trenowałem drużynę (żołnierzom nadawałem imiona kumpli ze szkoły), zaliczałem kolejne misje i cierpliwie czekałem aż komputer obliczy ruchy w swojej turze. Przy okazji wsiąkłem na chwilę w temat ufo czytając „Factor X”, zaliczając kolejne odcinki „X-Files” i śledząc historie serwowane w programie „Nie do wiary”.

Loading ma 8 lat!

Dziś mija 8 lat odkąd Loading trafił do waszych odbiorników! Przez ten czas nasz katalog rozrósł się do ponad 250 odcinków, widzów wypatrujących nowych materiałów w piątki rano wciąż przybywa, a sporo gier weszło przez te lata do kategorii retro czyli baza potencjalnych produkcji do omówienia regularnie się powiększa. Pchamy ten wózek ze starociami dalej i w związku z ósmą rocznicą zapraszamy na okolicznościowy Live który odbędzie się10 maja (data przeniesiona!)

[Czytaj dalej…]