Highlander

Trafił mi się „Nieśmiertelny” na VHS w okładce zastępczej typu samoróbka. Polecam przeczytać opis z tyłu pudełka. Dawno temu mieliśmy w domu ten film z jakiegoś bazaru i przez dłuższy czas nie mogłem go oglądać bo rodzice mówili, że jest za brutalny. Ale takie Rambo miałem już zaliczone 😉 Nieśmiertelenego nadrobiłem dopiero w latach liceum i od razu doceniłem świetną muzykę z wykorzystaniem utworów Queen. Zrobiłem nawet własny OST zgrywając na jedną kasetę te kawałki które usłyszałem w filmie. Była też gra na 8-bitowce chociaż tak dramatycznie zła, że lepiej niech ginie w mrokach przeszłości

Z serii Strike

Najpierw w 92 roku pojawił się znakomity Desert Strike w którym jako dzielny amerykański pilot zaprowadzaliśmy porządek na bliskim wschodzie za sterami śmigłowców bojowych Apache. Niedługo później wydano jego kontynuację Jungle Strike gdzie tym razem trzeba było dać łupnia baronowi narkotykowemu zasiadając za sterami futurystycznego śmigłowca Commanche. Na sequel czekali szczególnie amigowcy mając w pamięci świetną pierwszą część. Tymczasem wydawca zwlekał z wypuszczeniem tej wersji gry aż do końca 94 roku kiedy Przyjaciółka komercyjnie była już u kresu żywota. Na dodatek port na A500 od strony oprawy graficznej wyglądała na krok wstecz w stosunku do Desert Strike, animacja działała wyraźnie wolniej, a misje wczytywały się w tempie atarowskiego magnetofonu. Tak, że wyszły z tego niespełnione nadzieje. Żeby komfortowo polatać helikopterem i siać zniszczenie na ekranie wypadało zaopatrzyć się w wersję na Mega Drive albo SNESa.

Giganci Walki 2

Bazarowe wydanie filmu „Giganci walki 2” – produkcja USA, niemiecki dubbing i polski amatorski lektor. Nie kojarzę tego dzieła z osiedlowej wypożyczalni, ale może i dobrze bo nawet 30 lat temu bym tego nie przełknął. Statyści z łapanki, kobiety komandoski i teatralne gesty w obliczu śmierci.

Operacja Wilk

 „Ukojenie nerwów po całym dniu szkoły. Palec nie schodzi ze spustu. Stosy trupów, hektolitry krwi, tony żelastwa”. Tak Bajtek opisywał Operation Wolf, grę, która jako jedyna w historii tego pisma wylądowała trzy razy z rzędu na pierwszym miejscu listy przebojów. Nie ważne czy miałeś wtedy 8- czy 16-bitów (no chyba że było to małe Atari 😉 ) – mogłeś niczym Chuck Norris w Zaginionym w Akcji wrócić do Wietnamu żeby odbić z więzienia kilku zaginionych amerykańskich żołnierzy. Kto grał ten wie ile w tym tytule było adrenaliny i filmowych emocji

James Bond: Misja Retro

Najsłynniejszy agent Jej Królewskiej Mości James Bond wielokrotnie gościł na ekranach komputerów i konsol. Z różnym skutkiem. Część jego wirtualnych misji była mocnymi średniakami opartymi na filmowej licencji, ale trafiło się też kilka naprawdę udanych tytułów. W nowym odcinku Loadingu przyglądam się historii gier z 007 w roli głównej

Jatka na ekranie

Hurrraaa na smoka!!! …. Jeb….Moonstone wyrwał mi klika solidnych godzin z kalendarza, szczególnie starcia z tą czerwoną bestią. Dwa, trzy nieostrożne ruchy i rycerz zamieniał się w kupę popiołu. Podobnie pamiętne były krwawe jatki z kolejnymi przeciwnikami: rozbryzgi czerwonej juchy po podłożu, rozczłonkowywanie wrogów i odcinanie głów. Tyle emocji na trzech amigowych dyskach

Loading na Sierpień

Szykują się dwa nowe materiały na kanale Loading. Pierwszy dotyczyć będzie historii gier wstrząśniętego, ale nie zmieszanego agenta 007 (w wydaniu 2D). Odcinek już nagrałem i zmontowałem więc w piątek 7 sierpnia możecie wypatrywać go na YouTube. A w dalszej części miesiąca będzie dostępny materiał o powstaniu gry (a nawet trylogii) Eye of the Beholder.

Salony gier nad morzem

Kiedyś na wakacjach obowiązkowym punktem programu było odwiedzenie lokalnego salonu gier w którym tłukło się w czystej krwi zręcznościówki. Najlepiej z kumplami z kolonii gdzie w grę wchodziło wspólne przechodzenie Cadillacs and Dinosaurs, mini turnieje w Street Fighter 2 albo rozpracowanie w tandemie dowolnej strzelanki gdzie jeden kieruje samolotem a drugi przyciskami pruje z działek i zrzuca bomby. Dzisiaj takie miejscówki zupełnie się zmieniły. Chyba nad morzem/w górach nie ma już lokalów ze starymi automatami. To co znalazłem na urlopie to kilka przybytków w których powtarzały się gry z gatunku „naparzamy celownikiem po ekranie” albo jakieś wyścigi z grafiką rodem z PS3. Jak dla mnie zero emocji. Klimatu z lat 90-tych nie da się podrobić – nikt nie kroi z żetonów, nie ma wianuszka obserwatorów patrzących „jak grasz”, nikt nie udziela rad jak przejść bossa, a lokal nie jest przesiąknięty dymem z papierosów 

Młody biznesmen

W młodości próbowałem razem z kolegą rozkręcić „biznes” komputerowy. Jako że znowelizowana ustawa o ochronie praw autorskich w kontekście oprogramowania jeszcze nie weszła w życie to pomysł było oczywisty – otwieramy osiedlowe studio komputerowe gdzie za drobną opłatą nagrywamy gry na małe Atari i Amigę.

[Czytaj dalej…]