Obrońca Korony

Mniej więcej pod koniec 1990 roku planowałem przesiadkę z Atari XL na innych sprzęt. Czytaj – błagałem rodziców żeby kupili mi nowy komputer obiecując w zamian klasyczne przykładanie się do nauki, wychodzenie z psem na każde zawołanie itp. Chociaż najbardziej odpowiadała mi Amiga 500 to byłem gotów zostać jeszcze kilka lat w krainie 8-bitowców jeśli trafiłby mi się C-64 ze stacją dysków. Cena była zjadliwa, a duże gry dyskowe wciąż robiły na mnie wrażenie. Szczególnie kiedy czytałem recenzje takich szlagierów jak Defender of the Crown, który w wersji na Commodore wyglądał zabójczo, a polska prasa pisała o „grafice i muzyce jaką trudno osiągnąć nawet na IBM PC”. Po kilku miesiącach już witałem się z gąską, ale nagły zwrot spowodował, że trafiła mi się nowiutka A500. I tam ten Defender of The Crown prezentował się jeszcze lepiej, zupełnie nowa generacja z „filmową” grafiką

Koniec legendy

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Pojawiała się informacja, że miesięcznik CD-Action wypada z gry. Redakcja otrzymała wypowiedzenia od wydawcy, który przy okazji skasował inne swoje miesięczniki. Chociaż kupowałem mocno nieregularnie to jednak teraz łezkę uroniłem… Pamiętam jak dziś kupno pierwszego numeru kiedy kioskarka nie mogła się nadziwić że „pisemko o grach” może kosztować tyle pieniędzy. Nie rozumiała co to ten CD 😉 Ten numer do dziś leży dumnie w mojej szafie.

Gumiak wciąż na chodzie

Taki ze mnie stary atarowiec, że olałem trzydzieste ósme urodziny ZX Spectrum. W tym tygodniu poczciwy Gumiak obchodził kolejną rocznicę premiery. Trzyma się dzielnie, wciąż jest wspierany przez fanów, którzy pracują nad kolejnymi usprawnieniami, a przede wszystkim wypuszczają nowe gry. I to nie tylko w postaci plików do pobrania z internetu, ale też jak za starych czasów – nagrane na kasety w pudełkach i z instrukcjami. Do tego dochodzi literatura i olbrzymia ilość materiałów na YouTube. Retro pełną gębą

Loading ma 5 lat!!!

Dzisiaj mija dokładnie 5 lat od premiery pierwszego odcinka Loadingu. Kiedy startowaliśmy cała zabawa z nagrywaniem materiałów na YT była dla nas zupełnie nowa. Wiedzieliśmy tyle, że trzeba postawić na część merytoryczną opowiadając o grach od strony własnych wspomnień z domieszką anegdot oraz historii których nie da się znaleźć na Wikipedii. I tak przez kolejne miesiące rozbudowywaliśmy program o kolejne serie w postaci Strony B, Maszynowni, Wypożyczalni z kultowymi filmami i Dogrywki. Sporo się tych odcinków nazbierało, a przecież po drodze była też realizacja filmu o historii giełd komputerowych. Przed nami jeszcze stos gier do omówienia (z nieśmiertelnym tematem „Kiedy będzie o Ultimie?”) więc jest na co czekać. Dzięki, że jesteście z nami, ocenianie, komentujecie i poprawiacie wpadki! 

P.S. planujemy okolicznościowy odcinek na żywo na YT. Jak tylko uda się dograć sprawy techniczne i terminowe to damy znać kiedy można się go spodziewać.

Elfmania

Elfmania to nie był żaden wybitny tytuł. U schyłku życia Amigi po wielokrotnym ograniu SF2 i Mortala człowiek oczekiwał więcej. Jakiegoś godnego pożegnania w postaci solidnej bijatyki. I jak tu poczuć zew krwi i poobijać kilka gęb jak postacie mają takie sympatyczne pyszczki? Ekipa zawodników była tak nijaka, że po miesiącu nie pamiętałem kto tam był do wyboru. Ale przynajmniej grafika była tak dobra, że nie wierzyłem, że to tylko 32 kolory. Siedziałem z nosem w ekranie i liczyłem czy przypadkiem moja A500 nie generuje palety niczym PCtowe VGA.

Spis gier na PS2

Dla giełdowego sprzedawcy z reguły większość gier była „super” albo przynajmniej „bardzo dobra”. Klient obeznany w temacie przychodził na zakupy przygotowany, a temu co słabo orientował się w temacie pomagano: „Bierz, będziesz zadowolony, a jak nie to za tydzień wymienisz na coś innego. U mnie zawsze najszybciej znajdziesz nowości. No i nagrane na porządnych płytkach, a nie jakieś tandecie”

Krew i skalpel

Siostro skalpel! Life and Death to niebanalny pomysł na grę w której wskakujemy w fartuch najpierw studenta medycyny (pierwsza cześć z 88 roku), a potem już szanowanego chirurga (dwójka z 90 roku). Najpierw było wycinanie wyrostków robaczkowych z widokiem krwi na ekranie na 5 lat przed Mortal Kombat, a następnie przychodził grubszy kaliber w postaci operacji na otwartej czaszce który powodowały, że budził się we mnie mały sadysta i trzymając narzędzia chirurgiczne czułem się jak prawdziwy nastoletni rzeźnik

Atariki

Czuje się jakbym obrobił Pewex. Miks działających egzemplarzy i dawców części. Jeden 65XE przeszedł żółcią na obudowie niczym zęby rasowego palacza. A same pudła podobno chodzą na allegro po przynajmniej stówce. No to w czasach kryzysu będę miał lokatę

Książe na Atari

Prince of Persia – gra, która kiedyś zrywała czerep swoim wykonaniem. Takiego poziomu animacji bohatera nie miał w 1989 roku żaden inny tytuł na rynku. Autor gry Jordan Mechner zastosował technikę rotoskopi filmując kamerą fikołki swojego brata, a następnie przenosząc je na ekran komputera. Prince of Persia trafiło na multum platform oprócz „jak zwykle” małego Atari. No i po ponad 30 latach od premiery wreszcie będzie okazja sprawdzić tą produkcję na atarynce bo ktoś mądry w pocie czoła pracuje nad taką właśnie konwersją. To co udało się wycisnąć z tego poczciwego 8-bitowca to mistrzostwo świata. Handlarze na giełdzie już zacierają ręce

Fraktale

Kilkukrotnie wspominałem znakomitą grę Rescue on Fractalus wydaną przez Lucasfilm w 1985 roku. Zastosowany w niej silnik graficzny generujący na ekranie tzw. fraktale znalał zastosowanie także w kolejnych produkcjach tej firmy. Niedługo po Rescue na rynek trafił Koronis Rift w którym gracz za sterami łazika przeszukiwał powierzchnię odległej planety w poszukiwaniu pozostałości po upadłej wysoko rozwiniętej cywilizacji. W atarowskiej wersji grafika wyraźnie ewoluowała wyświetlając w niektórych momentach aż 128 kolorów jednocześnie na ekranie. Drugim tytułem był The Eidolon porzucający kosmiczne klimaty na rzecz podróży w inny wymiar za pomocą XIX-wiecznej maszyny godnej wizji H.G.Wellsa. Uzbrojone w laserowe działka statki ustąpiły miejsca fantastycznym stworom, a górskie krajobrazy zastąpiły podziemne tunele stworzone oczywiście za pomocą fraktali. Ta gra to kolejny powód do dumy posiadaczy małego Atari oraz C64 i szkoda, że pojawiła się jedynie w wersji dyskietkowej co szczególnie w Polsce zawęziło krąg odbiorców.