50-tka Secret Service

Okrągłe 50-te wydanie Secret Service z października ’97. Najważniejsza w tym numerze była prezentacja całej redakcji i po raz pierwszy można było zobaczyć taką ilość zdjęć osób tworzących pismo. Martinez, Pegaz, Gulash, Mr.Root, RiF, Krupik, Berger, można by wymieniać bez końca. Kawał pięknej historii wśród polskich czasopism growych 🙂

[Czytaj dalej…]

Lorenzo

Lorenzo Lamas- kojarzę gościa przede wszystkim z serialu „Renegat”, a tu proszę wystąpił też w trzech częściach „Zjadacza węży” ( mocny tytuł, godny kina sensacyjnego klasy B ). Niestety w mojej lokalnej wypożyczalni tej trylogii nie było. I jeszcze filmowy cytat „Jest uduchowiony, uczy mnie Biblii: Lepiej zasiać to nasienie w brzuchu dziwki niż je marnotrawić”.

Coala, amigowy symulator z ’95

Trafiła do mnie gra „COALA”, której w przeszłości nie miałem okazji sprawdzić ( oprócz kilku obrazków w prasie ) bo w 1995 bawiłem się już na mocnym PC i Amiga niespecjalnie mnie interesowała. Tymczasem Empire wydało wtedy symulator, który wprawdzie działał nawet na A500 ( konieczne 2MB na pokładzie), ale do pełni szczęścia wypadało mieć A1200. W samej grze można było polatać nieistniejącym helikopterem bojowym Coala oraz maszynami pokroju Apache czy rosyjskim MI-28. Grafika była „goła” – same nieoteksturowane wielokąty co w dobie takich tytułów jak Eurofighter 2000 czy Flight Unlimited wyglądało dla mnie śmiesznie. Sentymentów nie było, a dzisiaj po uruchomieniu gra też jakoś niespecjalnie daje mi frajdę. Jednak wolę serię F-ów od Microprose.

Ninja którego nie było

Tak miało wyglądać The Last Ninja gdyby wyszło na ZX Spectrum. Trzeba przyznać, że całkiem nieźle, ale skończyło się na jednej zapowiedzi w brytyjskim czasopiśmie Crash w lipcu 1987 roku. Podobno czytelnicy masowo słali listy do redakcji by ta publikowała jakiekolwiek nowe informacje o grze, która u konkurencji spod szyldu Commodore wyglądała jak ósmy cud świata. No i nie doczekali się… Aha i co ciekawe atarowcom też obiecywano konwersję, ale historia pokazała, że zacytuję klasyka – „Na Atari nie było”

Z pamiętnika Atarowca

Z pamiętnika Atarowca, wersja uzupełniona i rozszerzona

Styczeń 1987

Rodzice podejmują poważną niezwykle ważną decyzję – niebawem kupujemy komputer! Wręcz eksploduję z radości chociaż nie mam pojęcia co to będzie za model, zresztą nie znam się na tym. Widziałem kilka razy takie małe czarne pudełko z tęczowym logo u znajomego taty i nawet mogłem na nim pograć. Bieganie śmiesznym chłopkiem po labiryncie czy strzelanie gwiezdnym myśliwcem do kosmitów było najlepszą formą zabawy jaką mogłem sobie wyobrazić. Tylko ten wujek wciąż prosił mnie żebym tak mocno nie wciskał klawiszy bo podobno łatwo od tego zepsuć cały komputer.

[Czytaj dalej…]

Pierwsza Krew II

Taki ekran ładowania gry to rozumiem – potężny biceps, bandana na czole i karabin w ręku. A dalej to już był klon Commando z  dziesiątkami wrogów wylewających się ze wszystkich stron ekranu padających trupem pod gradem pocisków z karabinu w rytm kapitalnej muzyki Martina Galwaya

Mapa z solucją

„(…) Leć do C8 i zabierz wtyczkę (Plug), a w D8 drut (Two core wire). Leć z powrotem do góry. W B7 zabierz włącznik (Remote switch) i użyj go w B5 – zniknie pole siłowe. W B4 zabierz tłok (Plunger) i z B3 dyskietkę (Disk) oraz uważaj na stwora w B2 (…)” – tak się przechodziło Universal Hero z bajtkową mapą

Dostawa makulatury

Doszło mi trochę nowych ( starych ;0 ) zachodnich czasopism do kolekcji. Wszystko Spectrumowe – Crash, Your Sincliar oraz Sinclair User. Numery Crasha datowane na lata ‘84-‘86  są konkretnie grube na około 130 stron i pomyśleć, że niedługo później nasz Bajtek zamykał się w jakiś 32. Po roku ‘87 kiedy popularność Gumiaka stopniowo malała to i spadała objętość, ale jednocześnie pismo regularnie polepszało layout i w zasadzie wszystkie strony były już kolorowe. [Czytaj dalej…]

Loading na Patronite.pl

Jak pewnie wiecie od kwietnia 2015 razem z moimi szanownymi kolegami prowadzimy na YT nasz program LOADING w którym ucinamy sobie dłuższe pogadanki na temat starych dobrych i złych gier. Pod koniec zeszłego roku daliśmy Wam też film o giełdach komputerowych stworzony w duchu pro bono. W 2019 chcielibyśmy zrealizować kilka materiałów wyjazdowych, które wymagają finansowania. Dlatego też odpaliliśmy nasz profil w serwisie Patronite w którym Wy jako widzowie możecie wspierać dukatami takie projekty.

Strona https://patronite.pl/Loading

Asy przestworzy

WINGS – prawdopodobnie najlepszy tytuł w klimacie pierwszej Wojny Światowej dostępny na 16-bitach. To było coś więcej niż gra – tam z pomocą filmowych przerywników i sukcesywnie uzupełnianego pamiętnika przeżywało się całą historię pilota rzuconego w wojenną zawieruchę. Jego koledzy z eskadry ginęli, front stał w miejscu wiele miesięcy, a w chwili oddechu żołnierze urządzali sobie strzelanie do bałwana przebranego w niemiecki mundur. Monstrualne 230 misji podzielono na trzy sekcje: klasyczny widok samolotu z góry w którym bombardowało się cele w głębi Niemiec, intensywną izometryczną strzelankę na pierwszej linii frontu ( eksplodujące beczki z paliwem rulez! ) i wreszcie gwóźdź programu czyli pseudo-symulator. Chociaż działał dość ociężale z prędkością 5-6 klatek/sek. to immersia była nieziemska za sprawą takich patentów jak „pasek energii” w postaci dziur po kulach tnących poszycie skrzydeł i„radaru” czyli głowy pilota obracającej się w kierunku pozycji przeciwnika. A kiedy wrogie kule dosięgły lotnika ten bezwładnie opuszczał głowę, samolot wpadał w korkociąg po czym efektownie roztrzaskiwał się w polu kapusty…