ID11
– Tato mamy Dzień Niepodległości?
– Tak
– Tato mamy Dzień Niepodległości?
– Tak
Dwa polskie mordoklepy, które miały zawojować nasz polski amigowy rynek, a potem może i świat (?). Franko w przeciwieństwie do typowych zachodnich bijatyk postawił na swojskie klimaty. Blokowisko wyciągnięte jak z typowego miejskiego krajobrazu (tutaj Szczecin) z jego odrapanymi klatkami, napisami na murach i kibolami czekającymi kogo tu skroić z drobnych. Oklepywanie kolejnych fal przeciwników w asyście okrzyków „Wąchaj” i „Spadaj pierdoło” budowało poczucie odbywania spaceru jak u siebie. Szkoda, że technicznie to była padaka. Niedbale narysowana grafika, koślawe animacje i bieda dźwięk odstawały nawet od kilkuletnich zachodnich produkcji. Ale, że Franko był nasz, polski to się grało, a przynajmniej wypadało go zobaczyć w akcji. Z kolei Doman poszedł w klimaty staro-słowiańskie gdzie dzielni mężowie szli w bój bezpardownowo odrąbując członki każdemu kto krzywo na nich spojrzał. Wykonanie nie było jakoś specjalnie lepsze od poprzednika, ale przynajmniej dorzucono dwa istotne dla nastoletnich graczy elementy. Więcej krwi i tryb dla dwóch osób. Wyszło trochę jak tania kopia Golden Axe
W nowym odcinku Loading ciągniemy dalej temat starych FPSów męcząc się z tragedią branży pod tytułem Daikatana (a raczej Dajkaszana), sprawdzamy co słychać u szkopów w zamku Wolfenstein, i przypominamy sobie drążenie skalnych korytarzy w Red Faction. Ponadto zwracam waszą uwagę na aukcję charytatywną w której można zdobyć kilka loadingowych fantów. Szczegóły na początku odcinka
Silent Hill 2 – mój top growych horrorów. Siedziałem nocami przed kineskopowym telewizorem, trzymając w dłoniach pada od PS2 i przemierzałem kolejne miejscówki posępnego miasteczka. Opuszczony szpital, więzienie czy stary apartamentowiec z ich odrapanymi ścianami i zdezelowanym wyposażeniem oraz lokatorami wyciągniętymi jak z sennych koszmarów robiły niesamowite, przerażające wrażenie. Do tego sugestywne odgłosy – tu za ścianą coś stuka, tam słychać zbliżające się kroki z ciemnego korytarza, a gdzieś w oddali wyje syrena alarmowa. I gdzieś tam nad bezpieczeństwem tej koszmarnej wycieczki czuwa upiorna postać Piramidogłowego.
Na naszej krakowskiej giełdzie komputerowej kiedy w połowie lat 90-tych dominowały tam PCty było takie jedno stanowisko na którym sprzedawca miewał czasami uruchomione Playstation. Konsolę znałem co najwyżej z podjarek Gulasha w Secret Service i kilku screenów z gier więc nie przepuszczałem okazji żeby sobie pooglądać na żywo jak to cudo działa. Stoisko zawsze miało wianuszek gapiów patrzących co tam się wyprawia na ekranie. A działo się dużo, płynnie, kolorowo i efektownie. Gry, które na przeciętnych blaszakach dostawałyby zadyszki tutaj śmigały aż miło. Szczególnie Tekken był objawieniem bo takich tytułów PC w zasadzie nie posiadał (gdzieś tam wyszedł marny FX Fighter). Od tego momentu rozpoczęło się stopniowe zagarnianie kawałka terenu giełdy przez konsole co widać było szczególnie kiedy weszła możliwość wykonania przeróbki i kupowania tłoków jak w przypadku komputerów. Zresztą sam wówczas Szaraka kupiłem, w dodatku w bardzo rozsądnym terminie czyli na 3 miesiące przed maturą i egzaminami na studia. Ot tak żeby się trochę odstresować
Piguła zdjęć z sobotniej imprezy Krakowskie Retrospekcje. Jak zwykle było wybornie. Ludzie dopisali, podobnie jak komputery i konsole. Dobrze jest raz w roku spotkać się w Krakowie i wygrzać w blasku kineskopowych monitorów. Co do edycji w roku 2024 bo kilka osób mnie już o to pytało – budynek idzie lada moment na sprzedaż i wprawdzie do przyszłych wakacji będzie jeszcze funkcjonował po staremu to zaraz potem nowy właściciel ma w planach przerobić go na hotel. Tak, że niestety miejscówka będzie stracona i jeszcze nie wiem czy zdążymy na tej sali zrobić kolejną imprezę. Okaże się za kilka miesięcy. A fotorelacja głównie w obiektywie Roberta Słuszniaka
[Czytaj dalej…]W nowym odcinku Loading zabieram się za historię powstania Golden Axe, rasowej chodzonej bijatyki polanej sosem fantasy. Film oczywiście dostępny na YT. Miłego odbioru
Na półkę wjechały oryginalne starocie: Red Baron, M1 Tank Platoon i Chuck Yeager. Jest coś niesamowitego w tych pudełkowych wydaniach gier z lat 90-tych, szczególnie jeśli mowa o symulatorach. Praktycznie każde wydanie miało solidną zawartość. Oprócz pachnących fabryką (a raczej tłocznią) nośników pudle znalazły się w zależności od tytułu: specjalne nakładki na klawiaturę z rozpisanymi klawiszami kontrolnymi, mapy terenów działań wojennych, broszury informacyjne i przede wszystkim instrukcje. Te opasłe tomiska liczące czasem po 200 i więcej stron tłumaczyły nie tylko zasady gry, ale też uczyły wirtualnego pilotażu, pokazywały manewry, opisywały historyczne konflikty oraz uzbrojenie. Taka drukowana wikipedia niesłusznie minionych czasów.
[Czytaj dalej…]Czy te oczy mogą kłamać? PCtowy Kingpin to gra zdecydowanie dla dużych chłopców. Ciężki gangsterski klimat, wszechobecna brutalność i krew bryzgająca na ekranie. Jak na 1999 rok produkcji to tytuł wyglądał aż zbyt „realistycznie”. To już nie kilka pixeli na krzyż, ale konkretne modele postaci przypominające najgorszych degeneratów z sylwetkami wpisanymi w kwadrat. Do tego otoczenie z jego obskurnymi melinami, magazynami nielegalnego bimbru i ciemnymi uliczkami na których lokalni dżentelmeni gawędzą przy koksownikach. Kingpin miał sugestywnie wykreowany wirtualny świat przypominają w którym rządziły siła oraz pieniądz. Chociaż zwiedzane miasto jest fikcyjne to aż kipi klimatem Chicago albo Nowego Jorku lat 30/40-tych. Niedługo będzie okazja do powtórzenia sobie tj gry bo pod koniec roku ma pojawić się remake
Skoro świt, praca społeczna przed pracą na chleb. Łapałem ujęcia do Loadingowego odcinka o historii powstania Golden Axe, gry z samego końca lat 80-tych ze wszystkimi charakterystycznymi dla tego okresu motywami. Jest wiec bohater w stylu Conana z gołą klatą wysmarowaną olejkiem i z fryzurą na czeskiego piłkarza, któremu towarzyszy skąpo odziana amazonka paradująca po ekranie w bikini. W kompani jest też hardy krasnolud siekający wrogów niczym tolkienowski Gimli. Wesoła drużyna przemierza fantastyczną krainę „ciągle w prawo” topiąc swoich wrogów w bryzgającej pixelowej krwii (no dobra tego motywu nie było, istniał tylko w mojej nastoletniej wyobraźni). Premiera materiału gdzieś w październiku