Kroniki krainy Midnight
W nowym numerze Pixela opisuję historię powstania Lords of Midnight. Ta gra to był programistyczny majstersztyk w którym jej autor Mike Singleton zmieścił w 48 kB pamięci ZXa jakieś 4000 lokacji w krainie Midnight co łącznie z 8 widokami każdej z nich dawało 32.000 możliwych „ekranów” do wyświetlenia. I w cały ten fantastyczny świat wrzucił wyraziste postacie tytułowych lordów, którzy wyruszali na mroźną północ gromadząc ze sobą sojuszników żeby pogonić wojska diabolicznego Doomdarka. Wielogodzinna wyprawa przed telewizorem zapewniona i to bez opcji save game. [Czytaj dalej…]
Atlantyda „od kuchni”
W kwietniu pojawi się jeden nadprogramowy odcinek Loadingu w ramach Patronite Będzie to materiał o tym jak „od kuchni” powstawała jedna z najfajniejszych przygodówek czyli Fate of Atlantis. Nagranie będzie miało inną formę niż dotychczas więc szykuje się kolejna nowość na kanale. Odcinek najpierw powędruje do naszych Patronów i tym razem do wszystkich bez względu na wysokość progu wpłaty. Reszta widzów obejrzy go nieco później. A Ci którzy będą chcieli wcześniej poszukać Atlantydy z Indianą Jonesem mogą zainteresować się wsparciem naszego programu na Patronite https://patronite.pl/Loading
Poza granicę możliwości
Lionheart, amigowe cudo. Gra w której oprawa urywała cyce – niesamowita ilość kolorów osiągnięta dzięki różnym programistycznym sztuczkom, paralaksa na kilku planach, tryby skalowani i obracania oraz płynniutka animacja. Do tego klimat czystego fantasy, bohater w odpowiedniej stylówce – włosy do pasa, ciasne gatki i kozaki pędzi ciągle w prawo ( i czasem do góry albo w dół ) albo leci na smoku plującym ognistymi kulami siekając po drodze kolejne zastępy potworów, a wszystko po to żeby odzyskać starożytny artefakt chroniący jego krainę. A przy okazji musi zdjąć klątwę ze swojej narzeczonej zaklętej w kamień. Grało się!
Pra-konwersja
To dziwne coś na zdjęciu to Tempest – jedna z pierwszych konwersji na komputery domowe z 1980 roku, która wylądowała na ZX81. Ponieważ ten prosty sprzęt był zdolny do wyświetlania grafiki tylko w trybie tekstowym to oczywiście gra nie przypominała oryginału. Wektorowe środowisko zostało zastąpione znakami graficznymi gdzie X, W i Z symbolizowały statki kosmiczne i trzeba było naprawdę silnej wyobraźni żeby dotrzeć w tym kosmiczną strzelaninę. W każdym razie szlak został przetarty.
Wóz Drzymały
Salon gier w tzw. Wozie Drzymały. W środku chłopaki „przechodzą kolejne ekrany” i pokonują „szefów” wrzucając żetony w paszczę automatów. Młodsi bywalcy pytają czy „mogę patrzeć jak Pan gra?”, a co bardziej odważni „mogę Panu strzelać przyciskiem?”. Krewkie typy zwracają się bez pardonu „kopsnij blaszkę” i grożą „wychodzimy na solo?”, podczas gry szarpią całymi „budami” kiedy stracą kolejne życie albo pękają z dumy kiedy mają „wpis” na szczycie listy punktów ( najczęściej wymowny trzyliterowy – H.U.J. )
Fate of Atlantis w beta wersji
Pozostając jeszcze na moment w temacie Lucasarts. Trafiłem na znalezisko w postaci screenów z beta wersji Fate of Atlantis na których widać, że na pewnym etapie gra działała na czwartej wersji SCUMM, który obejmował stary układ komend ( tu widać 9, a wersja Alpha miała ich podobno jeszcze po staremu – 12 ) oraz spis przedmiotów w postaci tekstu, tak jak w The Secret of Monkey Island 1. Ostatecznie Indiana otrzymał piątą generację „silnika” skondensowanego do 9 poleceń oraz graficznej wersji ekwipunku
„Powrót” LucasFilm
Dziś gruchnęła wiadomość o tym, że Disney reaktywuje Lucasfilm Games czyli firmę która w latach 1982-1990 wydała min.obłędne przygodówki Maniac Mansion, Loom, The Last Crusade i oczywiście Monkey Island. A po 90 roku została przemianowana na LucasArts i dalej wypluwała na rynek soczyste point’n’click pokroju Fate of Atlantis, The Dig czy Grim Fandango. I właśnie wskazanie na „Lucasfilm” oraz to, że nowy zespół ma się zająć produkcją gier ze świata Star Wars może z dużą dozą prawdopodobieństwa oznaczać, że przykładowo nie powstanie remake przygód Indiany szukającego miasta Atlantydów na które osobiście czekam od lat. Pożyjemy, zobaczymy