Asy przestworzy

W kinie sensacyjnym lat 80-tych o uwagę widzów walczyli nie tylko komandosi i policjanci, ale wśród ulubionych bohaterów znaleźli się też piloci wojskowych maszyn. Za sztandarowy przykład uznaję tutaj Top Gun bo chyba każdy chłopak marzył żeby niczym filmowy Maverick zasiąść za sterami F-14 i w zaciekłych pojedynkach powietrznych strącać z nieba nieprzyjacielskie MIGi. Z pomocą znowu przyszło Ocean, które szczęśliwie nie zrobiło z gry prostej strzelaniny stawiając na pseudo-symulator w którym zamiast płaskich sprajtów latały wektorowe samoloty. Komputerowy Top Gun zawsze przyprawiał mnie o szybsze bicie serca kiedy w walce kołowej starałem się powtarzać znane z filmu manewry byle tylko usiąść przeciwnikowi na ogonie. A, że jeszcze  można było grać w dwie osoby na podzielonym ekranie więc emocje sięgały zenitu. To była pierwszy tytuł Ocean przy którym firma odeszła od zlecania prac na zewnątrz całkowicie skupiając się na własnym świeżo uformowanym zespole programistów. Problemem jak zwykle był ekstremalnie krótki termin na przygotowanie gry tak żeby wydać ją w momencie premiery filmu. O ile udało się wypuścić całkiem udane wersje na ZXa i Amstrada to na dobry port dla C64 zwyczajnie nie starczyło czasu i na tym 8-bitowcu Top Gun działał niemiłosiernie wolno zabijając całą przyjemność z zabawy. Produkcja Brytyjczyków nie bazowała stricte na wydarzeniach z filmu, ale magia tytułu robiła swoje co przełożyło się na dobrą sprzedaż.