Automatowa sieczka

Trzech komandosów z fryzurami a’la Rutkowski leci do afrykańskiego państwa Zutula ( hę ? ) ratować prezydenta z rąk lokalnego dyktatora. W użyciu karabiny, miotacze ognia i granatniki. Na ekranie konkretna sieczka, morze ognia, stosy trupów, tysiące wystrzelonych pocisków i bossowie pod postacią wielkich pojazdów. To MERCS wydany na automaty, a później komputery domowe, oficjalna kontynuacja kultowego Commando. Gra godna kina akcji lat 80-tych.

Klasyczny mordoklep

Kiedy odpalasz pierwszą z brzegu chodzoną bijatykę możesz spodziewać się

– dennej historyjki o ratowaniu dziewczyny

– etapu w metrze

– etatowych żuli do obicia

– faceta w rozmiarze +150kg robiącego za bossa

– kobiet lekkich obyczajów w lateksowych strojach

– dopałek w postaci kija baseballowego albo rury kanalizacyjnej

– hamburgera uzupełniającego energię

– przerywnika między etapami gdzie pięściami rozwala się samochód

– finałowej walki przed która następuje filozoficzna gadka

– kontynuacji w której szef wszystkich szefów wraca się zemścić

Kserowanie pirata

Lokalne pomysły na zabezpieczanie instrukcji do gier. Czerwony pasek przez środek strony, który po skserowaniu wychodził cały czarny zasłaniając tekst. Swoją droga to opis to „Alternate Reality” – jednej z największych i najbardziej rozbudowanych gier na małe Atari, o której w Polsce mało kto słyszał bo wyszła tylko na stację dysków. Prawdziwy kolos swoich czasów