Trafiła do mnie gra „COALA”, której w przeszłości nie miałem okazji sprawdzić ( oprócz kilku obrazków w prasie ) bo w 1995 bawiłem się już na mocnym PC i Amiga niespecjalnie mnie interesowała. Tymczasem Empire wydało wtedy symulator, który wprawdzie działał nawet na A500 ( konieczne 2MB na pokładzie), ale do pełni szczęścia wypadało mieć A1200. W samej grze można było polatać nieistniejącym helikopterem bojowym Coala oraz maszynami pokroju Apache czy rosyjskim MI-28. Grafika była „goła” – same nieoteksturowane wielokąty co w dobie takich tytułów jak Eurofighter 2000 czy Flight Unlimited wyglądało dla mnie śmiesznie. Sentymentów nie było, a dzisiaj po uruchomieniu gra też jakoś niespecjalnie daje mi frajdę. Jednak wolę serię F-ów od Microprose.