Ostatnio zmęczyłem Dragon’s Lair 2. Gra wyszła w 1984 na dysku laserowym z przeznaczeniem dla salonów arcade. Ryła beret swoja oprawą ponieważ wyglądała dosłownie jak film animowany. Kapitalne pełnoekranowe animacje, synteza mowy i soczysta muzyka stanowiły obłędną kombinację w stosunku do innych gier stojących obok budy z tym tytułem. Tyle, że interakcja z grą była ograniczona do minimum. W odpowiednim momencie kiedy na ekranie mrugnął jakiś element scenerii należało błyskawicznie wychylić gałę joysticka w jego kierunku żeby postać wykonała zaplanowany przez autorów ruch, ewentualnie wdusić przycisk Fire dla wykonania cięcia mieczem. Problem był taki, że cała akcja ostro zasuwała dając minimalny czas na reakcję. Tym samym zabawa mogła się skończyć po kilkunastu sekundach. Drenaż kieszeni z żetonów następował więc w ekspresowym tempie, tym bardziej, że każda gra wymagała dwóch kredytów.
Odpalając Dragnon’s Lair 2 na emulatorze nabiłem od razu ponad setkę żetonów co wcale nie starczyło do ukończenia i trzeba było dorzucać drobne. Niektóre fragmenty gry powtarzałem po naście- razy bo nie zdążyłem wdusić przycisku w tej konkretnej milisekundzie chociaż wydawało się, że jestem przygotowany na właściwy ruch. Ostatecznie po długich bojach dotarłem do finału. Powiedzieć, że było ciężko to nic nie powiedzieć.
W przeszłości próbowałem też grać w Dragnon’s Lair 2 na Amidze, ale ta wersja to była męczarnia. Uruchamianie tytułu z dyskietek oznaczało ciągłe przekładanie flopów w stacji i czekanie na dogranie małego fragmentu. Więcej czasu siedziałem przy ekranie Loading niż spędzałem na właściwej zabawie. Gdybym tylko miał wtedy dysk twardy…