Wróciłem z imprezy Pixel Heaven’24 w słodko-gorzkim nastroju. Niestety przydarzył się tam epickich rozmiarów fuckup. Nagle ktoś „u góry” zorientował się, że impreza nie została zgłoszona jako masowa. W związku z tym nagle w sobotę rano nałożono ograniczenie pod tytułem: na terenie nie może być więcej niż 1000 osób łącznie z obsługą, wystawcami itd. Panowie ochroniarze zamknęli bramy i wpuszczali ludzie na zasadzie wymiany. Ktoś wszedł pod warunkiem, że ktoś inny wyszedł. Momentalnie pod wejściem zrobiła się kolejka jak za mięsem w słusznie minionych czasach. Ja przyszedłem koło 11.00 i musiałem odstać prawie godzinę. Dobrze, że warowałem do spółki ze znajomymi i przyjaciółmi z naszej bańki retro więc nudno nie było. Ponarzekaliśmy razem. Ale nie dziwie się ludziom, którzy musieli czekać nawet ponad 3 godziny żeby dostać się do środka. Niektórzy nawet z dzieciakami. Możecie się domyśleć jakie były nastroje, internet płonął od negatywnych relacji i jeszcze chwile nie zgaśnie…
Trudno mi tez zdać relację z samej imprezy ponieważ nie zaliczyłem żadnego punktu programu, a na samej hali wystawienniczej byłem z 10 minut. Po prostu przestało mnie to interesować, swoje już wysiedziałem na poprzednich edycjach PH. Chyba się starzeje bo takie rzeczy mnie już nie kręcą. Za to ludzie dopisali znakomicie i po to tam pojechałem. Żeby w doborowym towarzystwie przesiedzieć dzień pod chmurką na ławeczce, dyskutując bez końca. Do tego przybijanie piątek z widzami Loadingu, słowa wdzięczności za tworzenie programu mocno podładowały akumulatory.
Co będzie w przyszłym roku z PH nie wiadomo. Organizator póki co się nie wypowiedział.