Nie raz, nie dwa jechało się na giełdę kupić gry w ciemno. Zamawiało się to gdzie tytuł brzmiał obiecująco, kojarzyło się że gdzieś w prasie padło hasło, że gra fajna chociaż nie było nad nią żadnej większej refleksji czy nawet obrazka. Ewentualnie kolega powiedział, że słyszał od znajomego, że taka produkcja wychodzi i trzeba będzie ją mieć. I było oczywiście sprzedawca, który zachwalał towar jak leci. W przypadku Elviry mogłoby to być „Dobra gierka, chodzisz facetem z widokiem z oczu po zamku i walczysz z potworami. Zadania zleca ci fajna babka-wampir z cyckami i jest dużo scen z krwią. Opis z mapa znajdziesz w Computer Studio. Nagrać ci?”