Gra pod choinkę

Najlepsza gra na Święta? Może być Mortal Kombat 3? Akurat  w wersji na PC wyszedł w odpowiednim czasie, pod koniec 1995. Kiedy wówczas przyjeżdżali kuzyni ze świąteczną wizytą to zamiast grzecznie kolędować tłukliśmy się na ekranie do nieprzytomności. Żeby zachować pozory tych wyjątkowych dni kończyliśmy pojedynki miłosiernym Friendship zamiast Fatality. Żaden inny ówczesny tytuł, nawet najnowszy FPS z wystrzałową grafiką nie miał szans na zyskanie naszej uwagi kiedy smoczy turniej czekał na swoich zawodników. Dla mnie był to też ostatni Mortal Kombat w który nałogowo grałem. Ciosów postaci uczyłem się na pamięć ze szkoły przetrwania Gulasha z Secret Service, który barwnie opisywał zasady gry – „Blisko oznacza ryj w ryj z kiwającym się przeciwnikiem”.

Zdrowych i spokojnych Świąt moi drodzy!

Księga cRPG

I kolejna zacna książka do kolekcji. A w zasadzie to księga o komputerowych Role-Playing. Solidne 670 stron o dużych i małych grach z tego gatunku z ostatnich czterech dekad. Nagle okazało się, że są jakieś produkcje które umknęły mi w czasach Amigi albo PC nie mówiąc już o 8-bitach. A przecież grałem w te eRPGi naprawdę sporo. Ustalanie składu drużyny, dobór ekwipunku, wałęsanie się po podziemiach, walki z potworami, opracowywanie taktyk na różne scenariusze co akurat kończyło się typowym podejściem: „karki” z przodu machają toporami, za nimi chuderlawy mag miota zaklęcia ofensywne podczas gdy kleryk biega z bandażami lecząc siniaki. To wszystko było kwintesencją takich gier.

[Czytaj dalej…]

30-lat Playstation

Równo 30 lat temu na rynku wylądowało Sony Playstation. Z początku był to dla mnie totalnie egzotyczny sprzęt o którym mówiono, że wciąga nosem PCtowe tytuły pod względem płynności działania i graficznych fajerwerków. A przy okazji ustawia w szeregu gry z salonów arcade. Wiedzę o konsoli czerpałem z magazynów pokroju Secret Service gdzie redaktor Gulash cały podjarany pisał o niej artykuły pełne ochów i achów. Póki nie zobaczyłem konsoli w akcji to żyłem tym co pokazano na screenach. Wyglądało to rzeczywiście fenomenalnie. Po jakimś czasie Sony dotarło na moją giełdę komputerową gdzie na jednym ze stoisk puszczano nowości na dużym telewizorze tak żeby zgormadzeni posiadacze blaszaków mogli popatrzeć sobie jak wygląda nowa generacja elektronicznej rozrywki. Długo chorowałem na własny egzemplarz i wreszcie w lutym 1998 dołączyłem do grona posiadaczy Szaraka. Początkowo rozpędzałem się dość wolno bo miałem do dyspozycji tylko gry z lokalnej wypożyczalni udostępniane na weekend za nie małe pieniądze. Dodatkowo byłem wtedy w klasie maturalnej więc wisiało nade mną widmo nauki, a nie przesiadywania z padem w ręku. Ale od momentu jak wreszcie przerobiłem konsolę i wszedłem w świat „ruskich tłoków” to zabawa nie miała końca. I trwa do dzisiaj choć już na pełnym legalu i z abonamentem na gry, których z braku czasu i tak w większości nie przejdę. Kawał pięknej historii to Playstation