Amiga na limicie

Lionheart, amigowe cudo. Gra w której oprawa urywała cyce – niesamowita ilość kolorów osiągnięta dzięki różnym programistycznym sztuczkom, paralaksa na kilku planach, tryby skalowani i obracania oraz płynniutka animacja. Do tego klimat czystego fantasy, bohater w odpowiedniej stylówce – włosy do pasa, ciasne gatki i kozaki biegnie ciągle w prawo ( i czasem do góry albo w dół ) albo leci na smoku plującym ognistymi kulami siekając po drodze kolejne zastępy potworów. A wszystko po to żeby odzyskać starożytny artefakt chroniący jego krainę. Przy okazji musi zdjąć klątwę ze swojej narzeczonej zaklętej w kamień. Grało się!