Wściekły Pies McCree

67 dyskietek człowieku! 67!!! Na tylu flopach ludzie potrafili nagrać Mad Dog Mcree, żeby tylko spróbować na własnym blaszaku tego nowego rozdziału elektronicznej rozrywki. Gra, która oryginalnie wyszła na kompakcie (jako konwersja wersji na automaty) miała pokazywać dosłownie filmowy rozmach. Wszystkie sceny nakręcono w plenerze w miasteczku rodem z dzikiego zachodu. W ujęciach pojawiali się kowboje, lokalne oprychy, szeryf i obowiązkowy grabarz. Wszystko pięknie tylko gra okazała się totalną wydmuszką. Każdy fragment był do bólu oskryptowany, przeciwnicy zawsze pojawiali się w tych samych miejscach w danej sekundzie i trafieni wypadali przez drzwi salonu w identyczny sposób. Wizualnie przyszłość, mechanicznie archaizm. W recenzji Secret Service redaktor wlepił maksymalne oceny, że aż skale wywaliło. Taka to była „rzetelna” konsumencka porada