Piraci z Karaibów na Amidze

Monkey Island 2 w wersji na Amigę zajmował aż 11 dyskietek (+ kolejna na sejwy). Pamiętam jak nagrywałem ją w studiu komputerowym Mapasoft w Krakowie na pachnące nowością Verbatimy. Strach było przeznaczyć na grę używane dyski noname. Do kosztów dorzuciłem jeden numer Computer Studio żeby mieć pod ręką porządny opis przejścia. I tak całe kieszonkowe poszło na jeden tytuł. Mogłem za to mieć kilka innych gier, ale paradowanie Guybrushem po karaibskich wyspach, zaglądanie w każdy kąt,  beka z dialogów czy wreszcie podziwianie klimatycznych ręcznie rysowanych lokacji (32 amigowe kolory kontra 256 PC VGA – tutaj trochę cierpiałem) było warte wyłożenia każdej złotówki. Tylko to cholerne zakończenie do dziś odbija mi się czkawką.