WINGS – prawdopodobnie najlepszy tytuł w klimacie pierwszej Wojny Światowej dostępny na 16-bitach. To było coś więcej niż gra – tam z pomocą filmowych przerywników i sukcesywnie uzupełnianego pamiętnika przeżywało się całą historię pilota rzuconego w wojenną zawieruchę. Jego koledzy z eskadry ginęli, front stał w miejscu wiele miesięcy, a w chwili oddechu żołnierze urządzali sobie strzelanie do bałwana przebranego w niemiecki mundur. Monstrualne 230 misji podzielono na trzy sekcje: klasyczny widok samolotu z góry w którym bombardowało się cele w głębi Niemiec, intensywną izometryczną strzelankę na pierwszej linii frontu ( eksplodujące beczki z paliwem rulez! ) i wreszcie gwóźdź programu czyli pseudo-symulator. Chociaż działał dość ociężale z prędkością 5-6 klatek/sek. to immersia była nieziemska za sprawą takich patentów jak „pasek energii” w postaci dziur po kulach tnących poszycie skrzydeł i„radaru” czyli głowy pilota obracającej się w kierunku pozycji przeciwnika. A kiedy wrogie kule dosięgły lotnika ten bezwładnie opuszczał głowę, samolot wpadał w korkociąg po czym efektownie roztrzaskiwał się w polu kapusty…