Giełdowy poranek A.D.1993

Wizyta na giełdzie w ostatni mroźny dzień grudnia 1993 roku

Ja: Dzień dobry. Jakieś nowe fajne tytuły dojechały na Amigę? Na sylwestra sąsiad przychodzi i coś chcemy pogarć

Pan Waldek – giełdowy sprzedawca:  Cześć. To od razu polecam, żebyś nagrał Alien Breed 2. Kurde ale ogień, zobaczysz! Naparzanka na dwóch aż miło. Palec nie schodzi ze spustu. Jak grałeś w jedynkę to Breed 2 jest jeszcze lepszy

Ja: Trzy dyskietki widzę? O to musi być wypas

[Czytaj dalej…]

Człowiek demolka

Red Faction – gra która obiecywała cuda na kiju w postaci zniszczalnego środowiska. Według szumnych prasowych zapowiedzi miało się dać demolować pomieszczenia, torować sobie drogę przez ściany (bo i po co wchodzić drzwiami?), drążyć korytarze w skałach żeby obejść posterunki przeciwników. Skończyło się na tym, że rozwałka była możliwa tam gdzie przewidzieli to autorzy, w ściśle określonych miejscach. Tu rozwalisz kawał betonowej konstrukcji, ale zaraz obok pancerny stolik pozostanie niewzruszony. Techniczna rewolucja okazała się bardzo skromna. Poza tym Red Faction okazało się być dość oklepanym FPSem. Chociaż przynajmniej można było się poczuć jak Douglas Quaid biegający po kopalniach na Marsie w Total Recall 😉

Wesołych Świąt :)

Moi drodzy! Wesołych i spokojnych Świąt, a przede wszystkim zdrowych bo w pewnym boomerskim wieku tylko to zaczyna się liczyć. Jeśli ktoś był grzeczny to może znajdzie pod choinką piękną Amigę 500 (koniecznie z rozszerzeniem pamięci)? Ci niesforni znajdą co najwyżej 8-bitowe Atari z magnetofonem bez turbo 😉

Najlepszy SS?

Grudzień 1995 roku. Po szkole biegniesz do najbliższego kiosku bo poszła fama, że dowieźli nowy Secret Service i prawdopodobnie jest to najlepszy numer w historii tego pisma. Zaiste może być to prawda! W środku trafiasz na istne zatrzęsienie dobroci. Najpierw pierwszy w polskim magazynach growych cover CD wypchany po brzegi demami, animacjami i screenami z nowych produkcji. Wprawdzie płytkę trzeba sobie zamówić osobno, ale co tam, zrobi się to przy najbliższej okazji.

[Czytaj dalej…]

Nowe-stare Amiga Action

Dostawa kolejnych numerów brytyjskiego Amiga Action. Jest wśród nich jeden z numerów (ten z okładką Space Crusade), które miałem za dzieciaka, kupionym wówczas w krakowskim Mapasofcie. Tym samym wraz z egzemplarzami uzbieranymi w ostatnich latach uzupełniłem kolekcję tego co posiadałem w czasach amigowych. A wówczas takie pismo to dla nas był ósmy cud świata bo w końcu na polskim rynku działał tylko Top Secret, a pozostali wydawcy dołączali od 1993 roku. Taki powiew zachodu z kredowym papierem, pięknymi i wyraźnymi screenami, masą ciekawostek, kolorowymi reklamami oraz dyskami z wersjami demonstarcyjnymi najnowszych gier.

[Czytaj dalej…]

Fantasmagieria

Ostatnio wpadłem na gościnne występy do kanału Fantasmagieria. Mieliśmy chwilę pogadać, a zeszło ponad 2 godziny dyskusji o tym czy „kiedyś było lepie”? Odcinek nasączony starymi grami, komputerami, kasetami video i prasą

Stanowisko dowodzenia

Koledzy z VHS HELL wrzucili dzisiaj na swój profil zdjęcie komputerowego stanowiska dowodzenia A.D. 1992. Na uwagę zwraca szczególnie zielony monitor z podpiętym filtrem. Takie ustrojstwo miało chronić nasze oczy, ale czy tak faktycznie było to nie mam pojęcia. Ja w każdym razie miałem taki zamontowany na swoim amigowym monitorze. Jak na rok 1992 to ta Atarynka nawet ze stacją dysków jest już mocno zapóźnionym sprzętem. Wówczas wypadało mieć Amigę albo PCta z przynajmniej AT na pokładzie

Grand Theft Auto

Bladym świtem nadjechał trailer GTA VI, który mocno rzucił mną o glebę. Prezentuje się cudnie i zapowiada niesamowitą jazdę po Vice City. Mam słabość do tej serii od samego początku (oprócz drugiej części która jakoś mi nie podeszła). Pamiętam moment kiedy pierwszy raz zagrałem w GTA. Chociaż byłem wtedy (nie)poważnym studentem to cieszyłem się jak dzieciak mając do dyspozycji CAŁE miasto w którym mogłem robić totalną zadymę: łazić po ulicy zaczepiając inne osoby, wyciągnąć spluwę kiedy ktoś mi podskoczył, ukraść dowolny samochód, a potem uciekać przed policją, szaleć na skrzyżowaniach prowokując masowe stłuczki. Nawet nie potrzebowałem sprawdzać czy jest tam jakaś fabuła. Wystarczyło mi samo napawanie się metropolią. Dzisiaj po świeżej zapowiedzi nowej odsłony czuję, że za kilkanaście miesięcy znowu przepadnę na wirtualnych ulicach robiąc tam po prostu byle co i chłonąc fantastycznie wykreowany świat.