Roboglina

W nowym odcinku Loadingu opowiadam historię o drugim najsłynniejszym gliniarzu z Detroit (zaraz po A.Foley’u) w jego komputerowym wydaniu. Robocop zawojował 8/16-bitowce pokazując, że gry na podstawie filmów nie muszą być pomyjami. Dużo dynamicznej akcji, porządkowanie dzielnic z oprychów, ikoniczne momenty znane z filmu (pojedynek z ED-209!) dawały mnóstwo dobrej zabawy przed ekranem. Później przyszła słabsza druga część wyglądająca jak typowy skok na kasę na zasadzie „będzie sequel znanego filmu to dajmy ludziom kiepską grę robioną na szybko. I tak kupią”. I wreszcie przyszła pora na trzecią odsłonę gdzie komputerowa wersja wygląda lepiej niż kinowy odpowiednik. W dodatku można sobie pograć w trybie widoku z wizjera Robogliny. Szał!

Curse of Azure Bonds

Kolejna mocarna gra ląduje na półce z big-boxami. Curse of Azure Bonds czyli jeden z dwunastu (!) tytułów z serii Gold Box bazujących o zasady papierowego rpg Dungeons’n’Dragons, a w tym wypadku nawiązujący dodatkowo do opowiadania Lazurowe Więzy. Jest więc drużyna gotowych do ostrej bitki bohaterów, zapuszczanie się w głębokie podziemia, błądzenie po korytarzach zamków, obijanie watahy potworów, kombinowanie z taktykami i ratowanie niegrzecznych księżniczek. Gra z 1989 roku wygląda dzisiaj dość siermiężnie, ale w swoim czasie z pomocą wyobraźni potrafiła wciągnąć w wir wielogodzinnej wyprawy w poszukiwaniu chwały, złota i guza.

[Czytaj dalej…]

Strike Commander

Pierwszy zakup staroci w tym roku i od razu taki piękny strzał 🙂 Strike Commander (1993) to był mój absolutny PCtowy top gier pod Dos’a. Symulator lotu z fabułą (!) który za sprawą swojej oprawy ustawiał inne podobne produkcje w szeregu. Co tam się wyprawiało na ekranie? Świetne modele samolotów z widocznym podwieszonym uzbrojeniem, teksturowane podłoże oraz obiekty, pióropusze dymu ciągnięte przez wystrzelone pociski i filmowe eksplozje. Przelot nad miastem z siatką ulic i budynków (płaskich jak stół, ale co tam!) wyglądał jak widok za oknem . Wtedy myślałem, że grafika nie może być już lepsza 💪

[Czytaj dalej…]

Loadingowe odcinki w 2025

Podczas ostatniego loadingowego live mówiliśmy trochę o potencjalnych tematach na nowe odcinki. Dorzucam jeszcze listę solówek, które zaplanowałem na nadchodzący rok. Z ciekawych dla mnie rzeczy to mocno nastawiam się na drugą część komputerowych D’n’D (materiał z 2022 był pierwszym z którym poszedłem „w teren”). Dalej remake (!) odcinka z 2019 Indiana Jones FOA czyli opowiedzenie na nowo z poprawkami i uzupełnieniami historii mojej ulubionej gry. Z kolei Krakowskie nagrywalnie to będzie nowe wyzwanie bo chciałbym połączyć opowieści z terenu ze stworzeniem modeli 3D tych starych sklepów/nagrywalni tak żeby pokazać je w widoku FPP w postaci wyrenderowanych animacji. Tych miejsc już daaawno nie ma więc muszę odwzorować je z pamięci i zbudować całe wirtualne lokale.

Nie chcę też składać deklaracji, że każdy z zaprezentowanych odcinków się ukaże i w takiej kolejności jak pokazano. Jak zawsze wpada tu sporo zmiennych, a przede wszystkim możliwości czasowo-organizacyjnych. Zwyczajnie życie może mnie przegonić po innych sprawach i z nagrywaniem będzie dupa blada. Ale dobrze mieć plan i przygotowywać już teraz jego elementy w głowie żeby później  zabrać się do faktycznej roboty

Ahoj 2025!

Najlepszego w nowym roku! Granica retro po raz kolejny się przesuwa i nie bierze jeńców. Patrząc w przeszłość to cztery dekady temu zadebiutowały Atari ST i Amiga 1000 rozpoczynając marsz 16-bitowców w kierunku gospodarstw domowych. Tymczasem w Pewexsie dało się wypatrzyć cud techniki w postaci Atari 800XL, kosztujący grube dolary. Do kompletu w kiosku Ruchu można było sobie kupić Bajtka pierwsze pismo dla komputerowców, które właśnie wystartowało. A jeszcze lepiej, że w tym roku 40 lat kończą Powrót do przyszłości, Goonies i Rambo 2. Dużo tych okolicznościowych rocznic

Gra pod choinkę

Najlepsza gra na Święta? Może być Mortal Kombat 3? Akurat  w wersji na PC wyszedł w odpowiednim czasie, pod koniec 1995. Kiedy wówczas przyjeżdżali kuzyni ze świąteczną wizytą to zamiast grzecznie kolędować tłukliśmy się na ekranie do nieprzytomności. Żeby zachować pozory tych wyjątkowych dni kończyliśmy pojedynki miłosiernym Friendship zamiast Fatality. Żaden inny ówczesny tytuł, nawet najnowszy FPS z wystrzałową grafiką nie miał szans na zyskanie naszej uwagi kiedy smoczy turniej czekał na swoich zawodników. Dla mnie był to też ostatni Mortal Kombat w który nałogowo grałem. Ciosów postaci uczyłem się na pamięć ze szkoły przetrwania Gulasha z Secret Service, który barwnie opisywał zasady gry – „Blisko oznacza ryj w ryj z kiwającym się przeciwnikiem”.

Zdrowych i spokojnych Świąt moi drodzy!

Księga cRPG

I kolejna zacna książka do kolekcji. A w zasadzie to księga o komputerowych Role-Playing. Solidne 670 stron o dużych i małych grach z tego gatunku z ostatnich czterech dekad. Nagle okazało się, że są jakieś produkcje które umknęły mi w czasach Amigi albo PC nie mówiąc już o 8-bitach. A przecież grałem w te eRPGi naprawdę sporo. Ustalanie składu drużyny, dobór ekwipunku, wałęsanie się po podziemiach, walki z potworami, opracowywanie taktyk na różne scenariusze co akurat kończyło się typowym podejściem: „karki” z przodu machają toporami, za nimi chuderlawy mag miota zaklęcia ofensywne podczas gdy kleryk biega z bandażami lecząc siniaki. To wszystko było kwintesencją takich gier.

[Czytaj dalej…]

30-lat Playstation

Równo 30 lat temu na rynku wylądowało Sony Playstation. Z początku był to dla mnie totalnie egzotyczny sprzęt o którym mówiono, że wciąga nosem PCtowe tytuły pod względem płynności działania i graficznych fajerwerków. A przy okazji ustawia w szeregu gry z salonów arcade. Wiedzę o konsoli czerpałem z magazynów pokroju Secret Service gdzie redaktor Gulash cały podjarany pisał o niej artykuły pełne ochów i achów. Póki nie zobaczyłem konsoli w akcji to żyłem tym co pokazano na screenach. Wyglądało to rzeczywiście fenomenalnie. Po jakimś czasie Sony dotarło na moją giełdę komputerową gdzie na jednym ze stoisk puszczano nowości na dużym telewizorze tak żeby zgormadzeni posiadacze blaszaków mogli popatrzeć sobie jak wygląda nowa generacja elektronicznej rozrywki. Długo chorowałem na własny egzemplarz i wreszcie w lutym 1998 dołączyłem do grona posiadaczy Szaraka. Początkowo rozpędzałem się dość wolno bo miałem do dyspozycji tylko gry z lokalnej wypożyczalni udostępniane na weekend za nie małe pieniądze. Dodatkowo byłem wtedy w klasie maturalnej więc wisiało nade mną widmo nauki, a nie przesiadywania z padem w ręku. Ale od momentu jak wreszcie przerobiłem konsolę i wszedłem w świat „ruskich tłoków” to zabawa nie miała końca. I trwa do dzisiaj choć już na pełnym legalu i z abonamentem na gry, których z braku czasu i tak w większości nie przejdę. Kawał pięknej historii to Playstation