Ruskie tłoki

Z czasów kiedy Wania był głównym dilerem płytek w akademiku. Swoją drogą Operation Flashpiont wyrwało mi z życiorysu dziesiątki godzin. W dobie korytarzowych FPSów nastawionych na ogólną sieczkę pojawiła się gra z otwartym światem, taktyczną otoczką i całkiem zgrabną fabułą. Ogrom mapy urywał kask podobnie jak możliwość rozgrywania misji na wiele sposobów. Niesamowicie ambitna produkcja stworzona „w garażu” przez pięciu Czechów z Bohemia Interactive.

Strona B – The Eidolon

W tym odcinku siadamy za sterami szalonego wynalazku rodem z epoki wiktoriańskiej i wgrywamy wspomnienia z podróży we fraktalowy świat na samą granicę możliwości 8-bitowców. The Eidolon – gra która kiedyś mogła wydawać się niezrozumiała, ale intrygowała niesamowitym wykonaniem 

Wypożyczalnia #9 – Predator

Tysiące wystrzelonych w dżunglę pocisków, hektolitry testosteronu i niezapomniane one-linery. Predator to jeden z najlepszych akcyjniaków w historii kina. Film, który nie chce się zestarzeć. W nowym odcinku wspominamy wszystko co dobre w tym arcydziele. „Get to the Choppa!!!”

Piraci z Wybrzeża Barbary

Opis gry „Pirates of the Barbary Coast” w wykonaniu Tatrasoft z Zakopanego. Trochę kogoś poniosło bo to nie była gra przygodowa, ale mniejsza z tym. Grunt żeby zainteresować klienta.  Szukałem tego tytułu w czasach Atari błąkając się bezskutecznie po różnych handlarzach. Ktoś, gdzieś miał, ale tylko na dyskietce, a przyciąć gry do wersji kasetowej nie było jak. No więc nie popływałem pod piracka banderą i jedyne co mi zostało to pooglądać obrazek w czasopiśmie „Moje Atari”

Secret Service – wywiad

W dobie nieustannego #homeoffice zapraszam na nowy materiał, który przygotowałem na kanał Loading czyli wywiad z byłymi redaktorami miesięcznika Secret Service! O pracy w redakcji opowiadają Rafał „RiF” Frąckiewicz oraz Leszek „LMK” Kujawski”

Fifa’98

Drużyna ociosanych z wielokątów zawodników wychodzi na murawę. Od głowy w dół jednakowa tekstura, kibice w formie rozpaćkanej kolorowej plamy. Kiedyś taką grafikę można było określić „Jakbym widział mecz na żywo!”. Fifa’98

Wypożyczalnia #9 – Predator

Siedzisz w domu z powodu kwarantanny? Godzinę możesz spędzić z nowym odcinkiem Loadingu, a w nim tysiące wystrzelonych w dżunglę pocisków, hektolitry testosteronu i  niezapomniane one-linery. W dzisiejszej Wypożyczalni wylądował Predator! „Get to the Loadinnnggg!!!”  

Doom 2

Wyszedł nowy Doom Eternal. Jeszcze w niego nie grałem, ale podobno to świetna nowa odsłona serii. Tymczasem ponad 25 lat temu człowiek leciał sprintem do domu od kumpla trzymając w kieszeni pięć dyskietek ze świeżo skopiowanym Doom’em II. Mama czekała z obiadem na stole, ale kto miał w takiej sytuacji czas jeść kotleta? Szybka instalacja z plików –arj, krzyk „Jezuuuu jedna dyskietka nie działa!!!”, stek przekleństw i bieg przez osiedle po jeszcze jedną kopię od kolegi. Później pierwsze uruchomienie, dostrojenie ustawień grafiki do możliwości komputera (biedni posiadacze 386 na których poziom detali leciał na łeb, a ekran gry trzeba było zmniejszyć do rozmiarów znaczka pocztowego) i jazda z piekielnymi hordami!

Klasyczna bijatyka

Street Fighter 2 przez jakiś czas był naczelnym mordobiciem 1 vs 1 na Amidze. Ośmiu podstawowych zawodników, każdy ze swoją historią i zestawem ciosów specjalnych. Bez problemu można było znaleźć swojego ulubieńca. Do tego czterech twardych „bossów” na szczycie drabinki turnieju. A później pojawił się Mortal Kombat więc w moim przypadku Ryu i spółka poszli w odstawkę. Gdzieś za moimi plecami rodzina SF2 cały czas się powiększała o kolejne wersje: Champion Edition, Hyper, Turbo, New Challengers. Przestałem liczyć te kolejne wcielenia. Ostatnio wróciłem do gry na Sega Mega Drive i widzę, że wcale nie zardzewiałem. Wciąż jestem w stanie przejść całą grę i bezproblemowo kręcić ćwierćkółka żeby odpalić Hadouken’a

It Came from the Desert

Wielkie zmutowane mrówki atakujące zapomnianą mieścinę gdzieś pośrodku kalifornijskiej pustyni, spanikowani mieszkańcy i jeden bohater, który może zapobiec tragedii. Scenariusz godny amerykańskiego kina klasy B z lat 50-tych. Tak wyglądała gra It Came form the Desert od Cinemaware, firmy w której starano się tworzyć gry tak żeby dostarczały „filmowych emocji”. W nowym odcinku Loading​ opisuję jak od kuchni powstała ta klimatyczna produkcja.