Wspracie dla Pixela

„Toss a coin to a Pixel”. Czasopisma papierowe mają dzisiaj ciężko. Odpływ czytelników, wyłączona część miejsc sprzedaży (Empik i inne sieci w zamkniętych galeriach handlowych) i kłopoty z drukarniami. Z takimi problemami boryka się teraz miesięcznik „Pixel – kultura gier video” do którego dostarczałem artykuły o tematyce retrogamingu przez ponad cztery lata. Dziś wydawnictwo potrzebuje pomocy czytelników żeby przetrwać ten trudny okres. Zorganizowano wsparcie na Patronite gdzie można dorzucić talary. Zerknijcie na poniższy link i rozważcie jakie są możliwości. Dobrze by było żeby prasa drukowana przetrwała

https://patronite.pl/pixel?fbclid=IwAR2t8NSN8OcHcnuHEJ6CeMQNOxrLNmCrThnuin3nqR6X5wWc40Y5o3h9V88

Cabal!

Okładka bajtkowego dodatku „9 gier komputerowych” (a zarazem zerowego numeru Top Secret) z grafiką wziętą z reklamy gry Cabal. Po lekkim retuszu – tytuł gry z logo zmieniony na nazwę ”Bajtek”. Na pierwszym planie komandos w bandanie i z karabinem w łapie, obok jego kumpel posyła serię z w kierunku wrogów, w tle dżungla i niebo pełne helikopterów. Rambo zmiksowane z Commando i Zaginionym w akcji

Szpiedzy tacy jak My

Spy vs Spy. Oczywisty tytuł z 8-bitowców. Dla większości z nas to zawsze byli po prostu szpiedzy Biały i Czarny, którzy biegali po ambasadzie w poszukiwaniu tajnych dokumentów. Raczej nikt nie zdawał sobie sprawy, że postacie pochodziły z komiksów drukowanych w amerykańskim czasopiśmie satyrycznym MAD. Tak samo nie wiedział o tym autor opisu z zakopiańskiego Tatrasoft, który mocno odpłynął tworząc swoją wersję fabuły gry: „Pewien mało znany uczony skonstruował urządzenie odbierające pozaziemskie promienie (…) W tym momencie do akcji wkraczasz Ty – wysłannik państwa Pokoju, mając za konkurenta szpiega państwa Wojny, dążącego tak jak ty do zawładnięcia dokumentacją urządzenia.” Fun fact: na instrukcji jest przybita pieczątka urzędowa kontrolera, który sprawdzał czy opis gry nie zawiera niechcianych treści godzących w Polskę Ludową

Arcade po Polsku

Wóz Drzymały – kwintesencja polskiego salonu arcade lat 80-tych. Typowe miejsce w którym odkrywało się nowe lepsze wirtualne światy, które czasami o lata świetlne wyprzedzały to w co można było zagrać w domu na poczciwym 8-bitowcu. Bywalcy posługiwali się specyficznym żargonem: kopsnij blaszkę, daj przejdę ci, mogę panu strzelać?, zaraz będzie baza, lutuj tego typa i wiele innych. Powietrze szczególnie latem było gęste od emocji z nutą zapachu przypalonej elektroniki. Można było zyskać sławę przechodząc na jednym żetonie po kilka etapów albo wyjść na solo z gościem który próbował wysępić od ciebie drobne. I do tego właściciel lokalu, pan i władca siedzący w kantorku, sprzedający żetony do raju za ciężko uzbierane kieszonkowe (albo zabrane małolatom).

Konsolowiec

Konsola w Polsce lat 80-tych to była pełna egzotyka. Jeśli ktoś posiadał taki Master System jak na zdjęciu to mógł liczyć na uznanie na dzielni. Większość tytułów wyglądała lepiej niż na 8-bitowych komputerach więc tworzył się efekt posiadania salonu gier we własnym domu. Chociaż z drugiej strony kartridży nie dało się w zasadzie nigdzie kupić (zmieniło to dopiero nadejście Pegasusa) ani nie było się z kim wymieniać. Trzeba było przez kilka lata tłuc w 2-3 gry. Dostać taką konsolę w prezencie od rodziny zza granicy to trochę taka niedźwiedzia przysługa. Jednak w szerszej perspektywie wolałem zostać przy swoim Atari