Laser Squad

laser-squad

Przywożąc z giełdy kasetę z grą Laser Squad można było się spodziewać ostrego strzelania do kosmitów. W końcu tytuł zobowiązywał. Podczas wczytywania na ekranie widać było kosmicznych żołnierzy w pancerzach trzymających potężne giwery więc wyobraźnia podpowiadała, że za moment oddamy się orgii destrukcji. Tymczasem nie było żadnego machania joystickiem i cała akcja odbywała się w systemie turowym. Na dodatek w grze przewijało się mnóstwo dziwnych statystyk, komendy były opisane po angielsku, a misje potrafiły trwać godzinę ( bez komendy „Save” ). W Bajtku ani Top Secret nie zamieszczono „opisu” więc trzeba było radzić sobie samemu, ewentualnie rozgryzać mechanikę razem z kumplami. Mimo to Laser Squad wciągał jak bagno i pokazywał, że w 48Kb Gumiaka potrafiono upchnąć bardziej skomplikowane wirtualne światy. To była perełka w zalewie podobnych do siebie tytułów, która w przyszłości dała podwaliny pod niesamowite UFO: Enemy Unknown ( zresztą tego samego autora )