Final Fight

Porządna chodzona bijatyka z klasycznymi etapami w obskurnej dzielnicy, w metrze czy opuszczonym magazynie ? Obijanie kolejnych fal przeciwników, starcia z bossami i uzupełnianie paska energii gorącymi stekami ? To wszystko i jeszcze więcej można było znaleźć w Capcomowym hicie z 1989 roku.Początkowo projekt nazywał się Street Fighter’89, ale ostatecznie zdecydowano się stworzyć osobną markę o nazwie Final Fight. Capcom zakupił maszyny arcade z grami konkurencji  i kazał swoim programistom sprawdzić je od A do Z wyławiając najlepsze elementy mogące znaleźć się w nowej produkcji. W ten sposób powstało fikcyjne miasto Metrocity kontrolowane przez gang opryszków pod wodzą niejakiego Mad Gear’a oraz powtarzalna do bólu historyjka o ratowaniu porwanej córki głównego bohatera. Z nowości przede wszystkim pojawiły się trzy postacie do wyboru o zróżnicowanych umiejętnościach, dzięki którym gracze mogli stosować różne taktyki. Hagar był powolny, ale dysponował zabójczą parą w łapach, Guy słabą siłę rekompensował szybkimi ciosami i zwinnością poruszania się, a Cody plasował się gdzieś pośrodku. Istotnym elementem było wprowadzenie ciosów specjalnych, które wprawdzie zabierały trochę energii, ale pozwalały wyjść z opresji przy największej zawierusze. Zresztą obydwa patenty były później wykorzystywane w dziesiątkach kolejnych gier tego gatunku. Final Fight okazał się tak wielkim przebojem na automatach, że wkrótce ruszyła lawina konwersji na konsole i komputery 8/16-bit. Zapoczątkował też wojnę na chodzone bijatyki pomiędzy posiadaczami Segi Mega Drive a Super Nintendo, ale początkowo tylko ci drudzy mogli zaopatrzyć się w ten tytuł. Żeby nie było tak różowo to wersja na SNESa nie była wolna od wad z których największą było wycięcie trybu dla dwóch graczy co stanowiło przecież esencję gatunku. Dopiero w 1993 Mega Drive korzystając z dobrodziejstwa opcjonalnego napędu CD otrzymała znakomity port Final Fight będący najbardziej kompletną wersją gry w jaką można było bawić się w domu.

Ponadto warto odnotować wersje na 8-bitowe maszyny

Amstrad – ta wersja jest najbardziej wierna automatowej. Są wszystkie trzy postacie do wyboru, przeciwnicy występują prawie w komplecie łącznie z bossami, etapy miejscami poprzycinane i uproszczone graficzne żeby Amstrad był w stanie to pociągnąć. Fajnie narysowane postacie, dużo kolorów i te cholerne zwolnienia animacji przy większej zadymie.

Zx Spectrum – największy plus tej wersji to nieprawdopodobnie duże sprite’y postaci, jedne z największych jakie widziała poczciwa „Trumna”. Niestety zasoby sprzętowe nie wystarczyły na umieszczenie więcej niż dwóch przeciwników na dodatek wyposażając ich w dosłownie trzy klatki animacji na krzyż. Kolorów brak, muzyki też. Wszystko dzieje się w monochromatycznej oprawie i działa przeraźliwie wolno, ale w 1991 roku dało się zagrać.

C64 – Jeżeli coś dało się zepsuć to właśnie tak postąpiono przy wersji na Komodę. Tragiczne jest wszystko – klockowata grafika z wyblakłymi kolorami, obcięte do połowy ekranu pole gry, detekcja kolizji i absurdalnie wysoki poziom trudności. Średnia ocen w okolicach 25% mówi sama za siebie. Kto kupił kiedyś pirata mógł odżałować kilka groszy, ale właściciele oryginałów płakali rzewnymi łzami.