Super Star Wars na konsoli Super Nintendo zawsze skutecznie podnosiła mi ciśnienie. Trzy części oparte o klasyczną trylogię były jednymi z najlepiej wykonanych gier na tą konsolę i jednocześnie najtrudniejszymi. Ale grałem, próbowałem i kombinowałem jak przejść dalej. W końcu to Gwiezdne Wojny, tradycja zobowiązuje. Miały swoje momenty – można było polatać Snowspeederem na Hoth niszcząc napierające imperialne maszyny kroczące, potraktować szturmowców mieczem świetlnym, postrzelać z blastera do klientów w kantynie Mos Eisley i poparadować Leią w bikini po barce Jabby 😉