W starych grach często był problem z postaciami pobocznymi. O ile głowni bohaterowie byli wyraziści to ci z drugiego planu już niekoniecznie. Często jedynym ich zajęciem było „podpieranie ścian” i zdawkowe odpowiedzi w stylu „hello!”. A tymczasem w takim The Last Express z 1997 roku można podziwiać plejadę wyjątkowych indywidualności. Tam postacie dosłownie błyszczą wykonaniem, twórcy poświęcili im wiele uwagi i w sumie nie ma się czemu dziwić ponieważ stanowią klucz do rozwiązania zagadki śmierci Tylera Whitneya. Pasażerowie Orient Expressu to pełen przekrój charakterów oraz osobowości. Są wśród nich członkowie arystokratycznej rodziny z Rosji, podejrzany pruski handlarz bronią, tajemniczy afrykański kolekcjoner dzieł sztuki zajmujący prywatny wagon czy znana austriacka wiolonczelistka. Spotkamy też młodego anarchistę planującego wysadzić pociąg z pomocą walizki wypełnionej dynamitem czy dwie podróżujące wspólnie kobiety, które w pewnym momencie możemy nakryć w dwuznacznej sytuacji. Wątek homoseksualny w produkcji z 1997 roku ? Ta gra jest pełna niespodzianek. Z każdą postacią można porozmawiać, a czasem wystarczy zwyczajnie przysłuchiwać się konwersacjom jakie toczą się obok nas odkrywając problemy i motywacje jakimi kierują się rozmówcy. Ci zresztą prowadzą dialogi w swoich ojczystych językach co dodatkowo buduje klimat kawałek po kawałku coraz mocniej wciągając nas w wydarzenia rozgrywające się w The Last Express.