Szkolna pracownia komputerowa z połowy lat 90-tych. Do kompletu typowy nauczyciel informatyki w tureckim swetrze. U mnie w podstawówce taka sala to było państwo w państwie w której rządził Pan Informatyk. Wiecznie przesiąknięty dymem z papierosów próbował wpoić nam zasady Logo na zabytkowych komputerach Elwro Junior i to w czasie kiedy nawet Amigę 500 zaczęto uważać za komputer bez przyszłości. Stosował swoje metody nauczania – przykładowo za przyniesienie paczki dyskietek w dzienniku lądowała ocena 5, a za dostarczenie kilku czasopism do czytelni informatycznej (byle nie o grach!) można było liczyć na zajecie miejsca przy jednym wówczas stanowisku z PCtem 386. Niestety bez zainstalowanego Wolfenstiena…