Młody biznesmen

W młodości próbowałem razem z kolegą rozkręcić „biznes” komputerowy. Jako że znowelizowana ustawa o ochronie praw autorskich w kontekście oprogramowania jeszcze nie weszła w życie to pomysł było oczywisty – otwieramy osiedlowe studio komputerowe gdzie za drobną opłatą nagrywamy gry na małe Atari i Amigę.

Wiedzieliśmy, że dwóm młokosom raczej nikt nie wynajmie powierzchni na lokal użytkowy więc za „sklep” miał robić korytarz w bloku. Plan był taki żeby dwa razy w tygodniu w godzinach popołudniowych ( po odrobionych lekcjach ) rozłożyć stół, wystawić katalog z dostępnymi tytułami i czekać na klientów. Zainteresowany miał wybrać grę i następnie chwilę poczekać kiedy ja albo kumpel polecimy szybko do domu przegrać co trzeba. Oczywiście nasza rozległa wiedza miała służyć pomocą niezdecydowanym. Zadbaliśmy też o reklamę przygotowując ulotki, które porozklejaliśmy na klatkach innych bloków. Pozostało tylko otworzyć nagrywalnię i wypatrywać tłumów. Za pierwszym razem nie przyszedł nikt, a my siedzieliśmy jak pamiętam kilka godzin przeglądając p oraz n-ty Bajtki i Top Secrety. Drugie podejście było bardziej owocne – pojawił się klient! Jakiś dzieciak przyszedł i nieśmiało zapytał czy możemy mu nagrać jakieś gry na Atari. Nastąpiło więc pierwsze tłoczenie, a raczej przegrywanie taśmy, pieniądze do ręki i pod koniec dnia mięliśmy kasę na gumę „Turbo” każdy. Trzeci dzień był ostatni. Wrócił ten chłopak tym razem z ojcem z miejsca oznajmiając coś w stylu „nie wgrywa się i oddajcie pieniądze”. Facet groził kłopotami w tym poinformowaniem szkoły więc skruszeni oddaliśmy pieniądze i tego samego dnia zamknęliśmy biznes. Game Over.

Wrocław, 09-1989. Hala Ludowa. Gielda komputerow i sprzetu audio-wideo. Fot. NAF Dementi