Nie wiem ilu było posiadaczy Nintendo 64 w Polsce pod koniec lat 90-tych, ale podejrzewam, że ze względu na ceny gier łatwo nie mieli. Przeciętny tytuł na kartridżu kosztował 239zł (a mówimy tu o realiach 1998 roku!), a były też produkcje sięgające kilkadziesiąt dukatów więcej. Pół biedy jeśli kupiło się takie GoldenEye albo Banjo-Kazooie, ale dorwać jakiegoś przeciętniaka w tej kwocie to istny dramat. Dodam, że w cenie dwóch gier (z hakiem) kupowało się samą konsolę N64. Łatwiej było mieć Playstation bo tylko duże nowości kosztowały na starcie pod dwie stówy, a starsze tytuły i seria Platinum były sporo tańsze, nie mówiąc już o przerobionych konsolach i piraceniu.