Jak zostałem Atarowcem – część 2

xc12

„Jak zostałem Atarowcem” – część 2

Dzień 115 – Razem z Atari jesteśmy nierozłączni. Gram dużo, ale mam wrażenie że równie długo wpatruję się w wolno obracający się licznik magnetofonu podczas wczytywania. Uczę się przy tym cierpliwości, chodzenia na palcach ( bo wywali błąd ) i często odmawiam modlitwę ( może pomoże wczytać grę ? )

Dzień 186 – Na osiedlu pojawiają się kolejne osoby posiadające swojego 8-bitowca. Przeważa Atari, ale Commodorowców też jest sporo. Spectrum stanowi niszę, a Amstrad to nawet nie wiem jak wygląda. Dobrze, że jestem w grupie gdzie mam stały dostęp do „nowości” ( wtedy kilkuletnia gra też byłą w tej kategorii ). Pojawiają się też pierwsze rozgrywki multi w Decathlon.

Dzień 242 – Jestem stałym czytelnikiem Bajtka, a w zasadzie to tych czterech stron na których są opisywane gry. Co miesiąc odbywam rajd do kiosku wypatrując czy za witryną nie widać już nowego numeru. Rozstrzał terminów wydania jest taki, że dwa tygodnie obsówy to norma.

Dzień 270 – Odkrywam grę Ninja. 301 obrotów na magnetofonie, pół godziny obgryzania paznokci i „Self test”… Nic dziwnego że „Kurwa” potrafiłem odmienić w dziesiątkach przypadków i łączyć w combosy z innymi brzydkimi wyrazami