Kennedy Approach

Kennedy

Wracając od kumpla przez osiedle w środku zimy niosłem w kieszeni kasetę ze świeżo przegranym „Kennedy Approach”. Cholerny ziąb i przedzieranie się przez zaspy byle tylko dotrzeć do domu w którym mogłem się ogrzać przy zasilaczu od Atari ( chociaż C64 lepiej się sprawdzał w tej roli ). Nagrodą za trud wyprawy miała być niesamowita gra o której nic nie wiedziałem, ale skoro wgrywała się ponad 300 obrotów na magnetofonie to musiała być hitem. Kolega sam jeszcze jej nie odpalał, ale też był przekonany o wyjątkowości tego tytułu. W końcu szukaliśmy jej przez długi czas budując w głowach obraz produkcji idealnej. Tymczasem okazało się, że to „symulator kontrolera lotów” czyli w zasadzie gra dla naszych statecznych ojców. Ehhh,  a tak liczyłem na porządne strzelanie do obcych…