Desert Strike na konsolach

Wojna w Zatoce perskiej, szalony dyktator, dzielni amerykańscy piloci i ich śmiercionośna zabawka w postaci plującego ołowiem helikoptera Apache. Tak wyglądał Desert Strike od Electroic Arts u nas znany głównie posiadaczom Amigi 500. Tymczasem w szerokim świecie olbrzymia popularność gry spowodowała, że naturalnym ruchem było przeniesienie jej na kolejne dostępne na rynku platformy. I tak starszy brat Mega Drive czyli Master System jako platforma 8-bitowa musiał pogodzić się z licznymi uproszczeniami przede wszystkim w oprawie. Budynki i pojazdy wyglądały dużo skromniej, podobnie jak ich animacja, ale i tak z tego sprzętu wyciśnięto maksimum zachowując wszystkie etapy i przyzwoitą grywalność. Dla posiadaczy konsol od Segi odwiecznym rywalem było Nintendo, które w przypadku SNES’a zwykle starało się pokazać swoją przewagę w postaci możliwości pokazania grafiki w 256 kolorach. Tymczasem Desert Strike w tej wersji wyglądał podobnie jak na Mega Drive, a nawet miał bardziej ograniczone pole gry ze względu na mniejszą rozdzielczość poziomą konsoli. Zabawę z Apachem upchnięto też w małe ekrany przenośnych konsol. Właściciele Game Gear dostali port przeniesiony piksel w piksel z Master System chociaż pozbawiony scenek przerywnikowych podyktowany ograniczoną pojemność kartridża. Porównując go z Desert Strike na Atari Lynx to na sprzęcie Tramielów dało się zauważyć ładniejsze sprite’y i dużo wygodniejsze sterowanie w którym poszczególne rodzaje uzbrojenia przypisano pod osobne przyciski. W tym gronie nie mogło zabraknąć najpopularniejszego handhelda świata czyli Gameboya, który całkiem dobrze poradził sobie z miniaturową wojną w Zatoce. Wprawdzie przez dostosowanie grafiki do małego monochromatycznego ekranu niektóre elementy zostały nienaturalnie przeskalowane to i tak możliwość polatania Apachem w pełnym wymiarze misji znanym z dużych konsol była świetną zabawą.