Dokładnie 25 lat temu na automatach wylądował Mortal Kombat. Dokładniej to na zachodzie bo do polskich barakowozów trafił z kilkumiesięcznym ( albo -letnim ? ) poślizgiem. W każdym razie kieszonkowe przepuszczało się na potęgę grając solo albo tłukąc kumpli w wariancie 1 na 1. Sam podczas kolonii na wakacjach zamiast na plażę goniłem z kumplami walczyć o tytuł Mortalowego króla turnusu. Znamienne było to ze obok stała buda z Fatal Fury i pierwszym Street Fighterem do których już nikt nie chciał wrzucać żetonów… Później na szczęście gra trafiła na Amigę i chociaż graficznie odstawała od arcade to i tak była z nią masa zabawy. A kto miał dostęp do satelity i RTLu mógł trafić na klimatyczną reklamę, która pokazywała Mortala na SNESa wykastrowanego niestety z krwi i brutalnych fatality bo przecież Nintendo uprawiało politykę pro-rodzinną. Dlatego konkurencja spod znaku Segi Mega Drive, która dostała „normalną” wersję dosłownie wytykała biednych nintendowców palcami.